Brak zagranicznych kibiców na igrzyskach olimpijskich w Tokio nie oznacza, że nie istnieje ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. Na imprezie pojawi się ponad 60 tys. sportowców, dziennikarzy i członków sztabów szkoleniowych z ponad 200 państw. Eksperci nie mają złudzeń – zawody mogą stać się źródłem masowych zakażeń.
Austin Spencer Fox z Uniwersytetu Teksańskiego cytowany przez Bloomberg wskazywał, że ewentualne infekcje wśród sportowców i członków sztabu mogą rozprzestrzenić się później na skalę międzynarodową. Norio Sugaya ze szpitala w Yokohamie stwierdził z kolei, że najlepszym rozwiązaniem byłoby odwołanie igrzysk. Te prawdopodobnie i tak się odbędą, chociaż wykryto już pierwsze zakażenie na trasie sztafety z ogniem olimpijskim.
Tokio 2020. Zakażenie na trasie sztafety z ogniem
Potwierdzony przypadek koronawirusa dotyczy 30-letniego policjanta, który zabezpieczał trasę sztafety z ogniem olimpijskim w mieście Naoshima na południowej wyspie Sikoku. Funkcjonariusz kierował tam ruchem w sobotę 18 kwietnia i już następnego dnia wykazywał objawy zakażenia. Agencja Reutera podaje jednak, że mundurowy miał założoną maseczkę i nie wchodził w bezpośredni kontakt z osobami biegnącymi w sztafecie.
Przypomnijmy, już na początku roku spekulowano, że igrzyska olimpijskie zaplanowane na czas od 23 lipca do 8 sierpnia po raz kolejny mogą zostać przeniesione ze względu na pandemię. Tego typu spekulacje opublikował m.in. brytyjski dziennik „The Times”, na co odpowiedział ówczesny szef komitetu organizacyjnego Yoshiro Mori. – Igrzyska olimpijskie odbędą się zgodnie z planem. Zorganizujemy je bez względu na to, w jakim kierunku rozwinie się pandemia koronawirusa. Nie możemy myśleć w kategoriach „czy igrzyska się odbędą”, tylko „jak je bezpiecznie zorganizować” – mówił cytowany przez AFP.
Czytaj też:
Polska zagra w Rosji, a zamieszka w... Sopocie? Sensacyjne doniesienia z obozu kadry