Żużel bywa dyscypliną niebezpieczną i podczas tegorocznej edycji Grand Prix Polski ponownie się o tym przekonaliśmy. 14 maja na PGE Stadionie Narodowym odbyły się kolejne zawody spod tego szyldu, ale w pewnym momencie mało kto zwracał uwagę na wyniki poszczególnych zawodników.
Patryk Dudek i Jack Holder mieli poważny wypadek w trakcie Grand Prix Polski
Wszystko przez wypadek, do którego doszło w trakcie szóstego biegu. Początkowo nic nie zwiastowało tragedii, ale w pewnym momencie zrobiło się naprawdę groźnie. Jadący blisko wewnętrznej Patryk Dudek nagle stracił panowanie nad własnym motocykle. Maszyna poderwała się w nienaturalny sposób, a chwilę później widzieliśmy, jak Polak wpada w jadącego nieopodal niego Jacka Holdera. Obaj żużlowcy wpadli w bandy z ogromnym impetem.
W efekcie konieczne było przerwanie zawodów na dłuższy czas oraz oczywiście interwencja medyczna. Trybuny zamarły, ponieważ opisane zajście wyglądało naprawdę groźnie i w jego efekcie mogło dojść do poważnych kontuzji obu zawodników.
Szczęśliwe zakończenie – Patryk Dudek i Jack Holder nie odnieśli poważnych obrażeń
Po kilkunastu minutach okazało się jednak, iż wypadek ostatecznie nie okazał się tragiczny w skutkach. Dudek jako pierwszy opuścił tor, a co najważniejsze, zrobił to o własnych siłach. Australijczykowi powrót do siły zajął więcej czasu, ale ostatecznie i on był w stanie się podnieść i w miarę samodzielnie (utykając) zejść z toru. Według pierwszych raportów Holder ma mocno obity prawy bark.
Całe zawody w Warszawie wygrał inny żużlowiec z Australii – Max Gricke. Drugi był Leon Madsen z Danii, trzeci zaś Fredrik Lindgren. Polacy odpadli na wcześniejszych etapach zawodów.
Czytaj też:
Niedoszły selekcjoner Polaków łączony z dwoma klubami PlusLigi. To byłaby sensacja