Listkiewicz: turniej Euro 2012 będzie wspaniały, ale...

Listkiewicz: turniej Euro 2012 będzie wspaniały, ale...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Listkiewicz (fot. Roger Gorączniak/Wikipedia)
- Tort jest już gotowy. Wyrośnięty, pięknie przystrojony. Wisienką będzie sukces sportowy, ale to trudne zadanie - ocenia przygotowania do piłkarskich mistrzostw Europy 100 dni przed ich inauguracją były prezes PZPN Michał Listkiewicz.
Listkiewicz nie ma wątpliwości, że kibiców, piłkarzy i turystów czeka wspaniały turniej. - Impreza zapowiada się cudownie. Nigdy nie miałem wątpliwości, że  taka będzie. I nie zmieniam zdania, mimo różnych zawirowań w  przygotowaniach. Niedokończony remont dworca czy nieoddany w terminie kawałek autostrady nie ma wpływu na przebieg takiego turnieju - podkreślił Listkiewicz, który dodał, że zamiast narzekać, lepiej się cieszyć z tego, co udało się osiągnąć.

"Stu procent planów nigdy się nie realizuje"

- Nigdy nie jest tak, że uda się zrealizować sto procent planów. Nikt nie mógł przewidzieć np. światowego kryzysu gospodarczego, który nie  pozostał bez wpływu na przygotowania. Gdyby okazało się, że choćby połowę założeń udało się zrealizować, to korzyść dla państwa i obywateli będzie olbrzymia. Ten turniej jeszcze się nie zaczął, a już wiele nam dał. Drogi, lotniska, dworce, stadiony - to wszystko i tak by powstało tylko znacznie później - przekonywał były prezes PZPN.

Listkiewicz podkreślił, że Euro 2012 będzie jednym z ważniejszych wydarzeń w jego życiu. - To jak narodziny czy matura dziecka. Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy garstka ludzi zapaliła się do idei organizacji ME. Punkt zwrotny nastąpił w kwietniu 2007, kiedy UEFA zdecydowała o powierzeniu nam i Ukraińcom organizacji. Do końca życia nie zapomnę widoku polskich kibiców, którzy przed City Hall w Cardiff tuż po ogłoszeniu wyników stworzyli atmosferę, jakby reprezentacja zdobyła mistrzostwo świata. A  teraz przyjdzie ukoronowanie dziewięciu lat ciężkiej pracy - ocenił.

"Bądźmy z siebie dumni"

Zdaniem Listkiewicza, mimo niedociągnięć infrastrukturalnych Polacy mogą być dumni z wykonania zadania. - Za dużo jest w nas malkontenctwa. Podczas meczu z Niemcami w Gdańsku goście nie mogli się nachwalić tamtejszego obiektu. Niedawno w Warszawie gościli Amerykanie, którzy zachwycali się Stadionem Narodowym. 13 z 16 drużyn uczestniczących w ME zamieszka w  Polsce, bo spodobały im się nasze ośrodki. Przy Euro będzie pomagać trzy tysiące wolontariuszy, a kandydatów było trzy razy więcej. Ta armia przeszkolonych, przygotowanych do pracy przy podobnego typu wydarzeniach ludzi stanowi wielki kapitał. To wszystko powód wręcz do dumy, a nie do  marudzenia - przekonywał. - Radość z organizacji piłkarskich Mistrzostw Europy jest teraz nieco stępiona, przytłumiona, bo... nie mogła przez pięć lat być na tym samym poziomie. Liczę jednak, że wróci krótko przed inauguracją. Myślę, że już w maju zacznie się w  kraju wielki karnawał radości, a na ulicach trwać będzie fiesta, porównywalna z tą, która zapanowała po ogłoszeniu decyzji o przyznaniu nam organizacji - dodał.

Wisienki na torcie nie będzie?

Listkiewicz przestrzegł jednocześnie, by Euro 2012 nie oceniać wyłącznie przez pryzmat wyniku, który osiągnie drużyna trenera Franciszka Smudy. - Zadanie, które stoi przed polskimi piłkarzami bardzo trudne, więc byłoby przykro, gdyby w lipcu oceniać imprezę tylko przez ten pryzmat. Brak wisienki na torcie nie oznacza zakalca, nie sprawia, że ciasto jest niesmaczne. Trzeba realnie i rzetelnie oceniać możliwości oraz efekty - podkreślił.

Były prezes przestrzega kibiców przed zbyt dużym optymizmem, jaki zapanował wśród nich po losowaniu. - Grecja, Rosja, Czechy. Niektórzy odtrąbili wielki sukces po  losowaniu. Dobrze, że Smuda tonuje nastroje. To silni, niewygodni rywale. W dodatku nie wywołują u piłkarzy takiej mobilizacji, jak Niemcy czy Anglia. Naprawdę czeka nas trudna przeprawa. A kto liczy, że  wszystko załatwi własna publiczność - jest w błędzie. Zawodowi piłkarze są przyzwyczajeni do gry pod presją, przy wrogo nastawionych kibicach. Polscy fani są fantastyczni, ale nie liczyłbym, że rywale biało-czerwonych się przestraszą - przyznał Listkiewicz.

PAP, arb