Polscy kibice mają dobre skojarzenia ze startami sztafet 4x400 metrów na halowych mistrzostwach świata. Przed czterema laty w Birmingham Biało-Czerwoni wywalczyli złoto, bijąc przy okazji rekord globu. Podczas tegorocznego czempionatu w Belgradzie nasi reprezentanci nie byli wymieniani w gronie faworytów do triumfu, ale już w eliminacjach udowodnili, że nie odpuszczą walki o jak najwyższą lokatę.
Polacy w składzie Tymoteusz Zimny, Mateusz Rzeźniczak, Jacek Majewski i Kajetan Duszyński zajęli drugie miejsce w swoim biegu, ustępując tylko Holendrom. Biało-Czerwoni pobiegli jednak na tyle szybko, że dzięki dobremu czasowi uzyskali prawo startu w finale. Dość nieoczekiwanie w gronie ekip walczących o medale zabrakło Amerykanów, którzy mają prawo mówić o dużym pechu. W eliminacjach biegnący na ostatniej zmianie Isaiah Harris doznał kontuzji i chociaż ukończył bieg, to poniesiona przez niego strata okazała się brzemienna w skutkach.
HMŚ 2022. Polska sztafeta tuż za podium
Na starcie finału sztafet stanęło sześć reprezentacji. Oprócz Polaków byli to Brytyjczycy, Holendrzy, Czesi, Belgowie i Hiszpanie. Biegnący na pierwszej zmianie Tymoteusz Zimny nie dość, że oddawał pałeczkę jako ostatni, to jeszcze popełnił drobny błąd, przez co Mateusz Rzeźniczak stanął przed trudnym zadaniem odrobienia strat.
Strata Biało-Czerwonych do reszty stawki była znaczna, ale Maksymilian Klepacki robił, co mógł, by wyprzedzić chociaż jedną z drużyn. Plan minimum wykonał za to ruszający jako ostatni Kajetan Duszyński, który biegł na tyle dobrze, że zdołał finiszować jako czwarty. Złoto wywalczyli Belgowie, srebro Hiszpanie, a brąz Holendrzy.