Zmiennicy uratowali Raków Częstochowa, który grał w dziesiątkę. Stal Mielec była bez szans

Zmiennicy uratowali Raków Częstochowa, który grał w dziesiątkę. Stal Mielec była bez szans

Ivi Lopez
Ivi LopezŹródło:Newspix.pl / Jakub Ziemianin / 400mm.pl
Raków Częstochowa dość długo męczył się ze Stalą Mielec, głównie za sprawą świetnie dysponowanego bramkarza drużyny z Podkarpacia. W końcu jednak worek z bramkami się rozwiązał, a goście zwyciężyli w efektownym stylu.

Mimo że Stal Mielec uważana jest za jeden z zespołów, który maksymalnie powalczy o utrzymanie w Ekstraklasie, nie przestraszył się on Rakowa Częstochowa. Zwycięstwo gości zapewnili im dopiero zmiennicy.

Ostrzeżenia i bombardowanie

Nie da się nawet napisać, że podopieczni Marka Papszuna zdominowali swoich przeciwników, choć zapewne właśnie na to liczyli, gdy przygotowywali się do spotkania. Tymczasem to wcale nie oni częściej byli przy piłce. Kilka razy zresztą gospodarze ostrzegli rywali, że nie zamierzają zadowalać się remisem. W dużej mierze jednak to niefrasobliwość obrońców Rakowa pomagała mielczanom.

Dużo bardziej musiał napracować się bramkarz zespołu Adama Majewskiego. Strączek, bo o nim mowa, raz nawet uratował swój zespół, interweniując wślizgiem poza polem karnym, ponieważ w innym wypadku musiałby bronić strzał w sytuacji sam na sam. Młody golkiper nie skapitulował też przy okazji kilku bomb z dystansu, które często posyłał Gwilia.

Człowiek z patentem

Papszun widział, że jego zespół męczy się mocno, więc w drugiej połowie wprowadził na murawę człowieka, który ma patent na Stal. Iviemu Lopezowi wystarczyło 12 minut gry i jeden rzut wolny, aby dać prowadzenie Rakowowi. Hiszpan zdecydował się na sprytny strzał z bocznej strefy boiska, czego nie spodziewał się Strączek, więc nie zdążył z interwencją.

To samo można powiedzieć o Sturgeonie, tyle że spóźnienie Portugalczyka zaowocowało faulem, a także czerwoną kartką. Po tym wydarzeniu mielczanie poczuli krew i ruszyli odważniej na przeciwników i na dziesięć minut przed końcem zostali skarceni. Tudor podał prostopadle do Gutkovskisa za plecy obrońców, a ten podbiegł do pola karnego Stali i pokonał Strączka. W doliczonym czasie gry na 3:0 trafił jeszcze Wdowiak i ustalił wynik spotkania.

Czytaj też:
Czy Warta Poznań przełamie się w starciu z Górnikiem Zabrze? Wiele zależy do jednego zawodnika

Źródło: WPROST.pl