12 grudnia Legia Warszawa udała się do Płocka, by tam rozegrać kolejne spotkanie w ramach Ekstraklasy. Jak się okazało, Nafciarze też byli mocniejsi niż mistrzostwie Polski. Według informacji podanych przez Macieja Wąsowskiego z „Przeglądu Sportowego” ta porażka przelała czarę goryczy. Marek Gołębiewski zrezygnował z dalszego prowadzenia stołecznej drużyny.
Ekstraklasa 2021/22. Marek Gołębiewski chce odejść z Legii Warszawa
Było to jedenaste spotkanie, w którym 41-letni szkoleniowiec prowadził Wojskowych. Spośród nich jego ekipa wygrała zaledwie trzy starcia: dwa w Pucharze Polski (ze Świtem Skolwin i Motorem Lublin) oraz jedno w lidze – z Jagiellonią Białystok. Lepsze od warszawian były natomiast nawet takie zespoły jak Stal Mielec, Górnik Zabrze czy Cracovia, nie wspominając o Napoli czy Leicester City, z którymi mierzyli się w Lidze Europy.
Tak fatalne wyniki oraz niemożność poprawienia ich sprawiły, że Gołębiewski nie chciał dłużej ciągnąć tej nieudanej współpracy. Już od dawna mówiło się, iż Dariusz Mioduski, właściciel Legii, szuka dla niego zastępstwa. Marzy mu się zatrudnienie Marka Papszuna, aczkolwiek jeśli ten rzeczywiście przejdzie na Łazienkowską, zrobi to najwcześniej latem.
Leszek Ojrzyński przejmie Legię Warszawa
Gołębiewski natomiast miał dostać czas do Bożego Narodzenia na wyciągnięcia podopiecznych z dołka, co jednak zupełnie mu się nie udawało. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że na pozostałą część sezonu Wojskowych przejmie Leszek Ojrzyński. Szkoleniowiec ten prywatnie jest kibicem Legii i publicznie deklarował, że chciałby się podjąć misji uratowania sezonu dla Wojskowych. Ojrzyński miałby prowadzić warszawian do końca rozgrywek 2021/22. Takie informacje podał Sebastian Staszewski z portalu interia.pl.
Według Staszewskiego wynik meczu Legii Warszawa z Wisłą Płock miał doprowadzić do karygodnej sytuacji z udziałem stołecznych pseudokibiców. Ci mieli pojechać za klubowym autokarem, zmierzającym do centrum treningowego. Tam „sympatycy” Legii mieli wedrzeć się do pojazdu i „wymierzyć sprawiedliwość”. Kilku graczy miało „oberwać po głowie”. Na miejsce zdarzenia przyjechała policja.
Czytaj też:
Tomasz Salski dla „Wprost”: Nie chcę oddawać ŁKS-u komuś niegodnemu. Nikt nie będzie filantropem