Dariusz Tuzimek, „Wprost”: Miniony sezon Ekstraklasy Górnik skończył na 8. miejscu, tracąc do 6. Wisły Płock tylko jeden punkt. Można powiedzieć, że to był dobry sezon dla drużyny z Zabrza, ale zaczął się bardzo źle. Już od samego początku zrobiło się nerwowo, po pierwszych dwóch porażkach pojawiły się pierwsze nieprzychylne opinie kwestionujące sens zatrudniania w Zabrzu Jana Urbana czy sprowadzenia do Górnika Lukasa Podolskiego. Jak pan to wtedy przyjmował?
Jan Urban: Muszę powiedzieć, że zaskoczył mnie pan. Takie opinie albo do mnie wtedy nie docierały, albo ja na tyle nie przywiązywałem do nich wagi, że ich już nie pamiętam. Z perspektywy całego sezonu kompletnie nie miały znaczenia. Ale oczywiście pamiętam, że źle zaczęliśmy sezon od dwóch porażek, tylko nie można wyciągać z tych przegranych daleko idących wniosków. Bo już nasz trzeci nasz mecz był wygrany.
A później gra Górnika zaczęła się powoli układać. No w Polsce tak czasem jest, że szybko się kreuje radykalne opinie, z których się potem ich autorzy potrafią łatwo wycofać. Osobiście nie mam z tym problemu, że ludzie mają swoje opinie. Nawet negatywne, takie ich prawo. Tyle że ja nie muszę tych opinii brać pod uwagę. Ważne, żeby to nie wychodziło z kręgów decyzyjnych, od ludzi, którzy stawiają na taki projekt jak Górnik Zabrze.