25 sierpnia Rafał Gikiewicz udzielił w niemieckich mediach wypowiedzi, która rozeszła się szerokim echem zwłaszcza w Polsce. Bramkarz nie krył rozżalenia w kwestii braku powołania do reprezentacji Polski, choć w swoim mniemaniu na nie zasłużył.
Gikiewicz odstawiony na boczny tor
Kilka dni wcześniej Paulo Sousa ogłosił listę zawodników, na których będzie liczył w trzech najbliższych meczach Biało-Czerwonych. Ci zagrają kolejno z Albanią, San Marino i Anglią. W gronie powołanych znalazło się kilku golkiperów: Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski, Bartłomiej Drągowski, a na liście rezerwowej wylądował Radosław Majecki.
Zabrakło natomiast miejsca dla Rafała Gikiewicza, który skomentował to w dosadny sposób. – Jestem samokrytyczny i wiem, co mogę zrobić jeszcze lepiej. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Jestem jednak bardzo zły, że ponownie nie dostałem powołania do reprezentacji Polski. Mój cel jest zawsze ten sam, chcę przylecieć do Warszawy i trenować z Lewandowskim oraz pozostałymi najlepszymi piłkarzami z mojego kraju, a nie siedzieć na kanapie i oglądać mecze z tej perspektywy – powiedział, cytowany przez Onet Sport.
Sousa woli młodszych graczy
– Powołanie do reprezentacji to mój największy cel. Jestem pewien, że dam radę go zrealizować. W notatce jest też napisane: Zachowaj jedenaście czystych kont. Jak już to zrobimy, jeśli jedenaście razy zagramy na zero z tyłu, to zostaniemy w Bundeslidze i zdobędziemy ponad 40 punktów. To bardzo ambitne, ale to cały ja – stwierdził Gikiewicz.
Golkiper Augsburga nie znalazł uznania w oczach Paulo Sousy nawet mimo faktu, że już wcześniej z kadrą narodową pożegnał się Łukasz Fabiański. Zawodnik West Hamu niejako „zwolnił” jedno miejsce w reprezentacji dla innego bramkarza, lecz portugalski szkoleniowiec woli stawiać na młodszych bramkarzy.
Czytaj też:
On i Diego Simeone to jak ogień i woda. Intrygujący transfer Atletico Madryt