Po meczu Polska – Holandia można się wstydzić. Oranje pokazali nam miejsce w szeregu

Po meczu Polska – Holandia można się wstydzić. Oranje pokazali nam miejsce w szeregu

Sebastian Szymański i Piotr Zieliński
Sebastian Szymański i Piotr Zieliński Źródło: PAP / Andrzej Lange
Mecz Polska – Holandia w meczu Ligi Narodów był ucieleśnieniem wszystkich problemów, z którymi drużyna Biało-Czerwonych zmaga się regularnie. Oranje pokazali naszym kadrowiczom, jak się gra w piłkę. Po takim spotkaniu trudno o optymizm.

Mecz z Holandią oczywiście jawił się jako trudny, ale przed pierwszym gwizdkiem wszyscy podchodzili do niego z optymizmem. Ten jednak wyparował dość szybko. Podopieczni Louisa van Gaala pokazali Biało-Czerwonym ich miejsce w światowym szeregu.

Liga Narodów UEFA. Biało-Czerwoni rozklepani w meczu Polska – Holandia

Na Holendrów ruszyliśmy odważnie, lecz konkretów z tego nie było. Mało brakowało za to, abyśmy już po 12. minutach przegrywali, bo doskonałą okazję miał Blind. Defensor dostał idealne dośrodkowanie, ale nie umiał odpowiednio wykończyć akcji, kiksując z bliskiej odległości.

Chwilę później rzeczywiście jednak zawiedliśmy w defensywie, a do siatki trafił Gakpo, potwierdzając znakomitą formę z Eredivisie. Kilkoma szybkimi podaniami Oranje rozerwali defensywę Polaków w bocznej strefie, a potem Dumfries dostrzegł zawodnika PSV Eindhoven i dograł mu tak, że 23-latek wpakował piłkę do pustej bramki, bo uciekł Frankowskiemu.

twitter

W dalszej części pierwszej połowy Holendrzy nie pozwalali nam na rozwinięcie skrzydeł. Przez pressing nie pozwalali Biało-Czerwonym na jakąkolwiek spokojną wymianę piłki. Gdyby im samym nie brakowało dokładności w ostatniej fazie akcji, Polacy mieliby ogromne kłopoty. Oni z kolei tylko raz zagrozili bramce Pasveera, kiedy po akcji Zielińskiego i Lewandowskiego zbyt lekki strzał oddał Zalewski.

Doskonała okazja Arkadiusza Milika i odpowiedź Oranje

W przerwie Michniewicz próbował zareagować, wprowadzając Milika za fatalnego dziś Linettego i już po kilku minutach napastnik Juventusu mógł doprowadzić do remisu. Idealną centrę do niego posłał bowiem Zieliński, lecz snajper posłał futbolówkę w trybuny.

Jak powinno się wykańczać akcje, pokazał Bergwijn po godzinie gry. Najpierw z łatwością minął Bednarka podaniem do Janssena, ten prostopadle odegrał do skrzydłowego, a po jego płaskim strzale Szczęsny musiał wyjmować piłkę z siatki. To Glik był tym graczem, który przy bramce na 0:2 nie upilnował asystenta.

Z czasem bezradność podopiecznych Czesława Michniewicza bynajmniej nie malała. Obraz meczu nie zmienił się praktycznie do końca, ale Holendrzy już nie podwyższyli wyniku, choć mieli ku temu okazje. Doskonałe szanse marnowali między innymi Gakpo czy Berghuis. Polacy uniknęli więc pogromu, ale ich gra mimo wszystko wołała o pomstę do nieba. Ta potyczka to fatalny prognostyk przed zbliżającymi się mistrzostwami świata.

Czytaj też:
Trudny QUIZ o reprezentacji Polski. Jak dobrze znasz Biało-Czerwonych?