To był najdziwniejszy mecz sezonu siatkarskiej PlusLigi. Aluron Warta Zawiercie zagrała... bez rozgrywającego

To był najdziwniejszy mecz sezonu siatkarskiej PlusLigi. Aluron Warta Zawiercie zagrała... bez rozgrywającego

Dawid Konarski i Uros Kovacević
Dawid Konarski i Uros Kovacević Źródło: Newspix.pl / Anna Klepaczko/ FOTOPYK
Mecz Cuprum Lubin z Aluron CMC Wartą Zawiercie był najdziwniejszym starciem w ramach bieżącego sezonu PlusLigi. Goście zagrali bez nominalnego rozgrywającego, co nie przeszkodziło im w wywalczeniu korzystnego wyniku.

Aluron CMC Warta Zawiercie, która jeszcze pięć lat temu grała na zapleczu PlusLigi, jest jednym z objawień bieżącego sezonu. Podopieczni Igora Kolakovicia zajmują czwarte miejsce w ligowej tabeli, a kolejną okazję do zainkasowania punktów mieli w czwartek 27 stycznia, kiedy to przyszło im mierzyć się z Cuprum Lubin. I chociaż goście teoretycznie byli faworytami starcia, to nie mogli być pewni wygranej.

Dzień przed spotkaniem okazało się, że kontuzjowany jest nie tylko Miguel Tavares, ale także Maxi Cavanna. Ponieważ wniosek klubu o przełożenie meczu w Lubinie został odrzucony, Warta musiała zagrać bez nominalnego rozgrywającego w – jak to określił zespół z Zawiercia we wpisie na Twitterze – „najdziwniejszym meczu tego sezonu”.

Pierwszy set Alurona

Na rozegraniu ostatecznie pojawił się Uros Kovacević, czyli nominalny przyjmujący. Nietypowe ustawienie nie przeszkodziło zawiercianom w skutecznym punktowaniu. Początkowo gra była wyrównana, co znajdowało odzwierciedlenie w wyniku, ale po kilku akcjach Aluron najpierw objął dwupunktowe prowadzenie, a następnie zaczął je systematycznie powiększać.

Gospodarze nie byli w stanie zbliżyć się do rywali na jeden punkt, a po asie serwisowym Facundo Conte było już 20:14 dla gości. Po chwili Marcin Waliński nie trafił z ataku w boisku, dzięki czemu Warta podwyższyła prowadzenie, którego nie oddał do końca partii, wygrywając ją 25:20.

Cumprum prowadził, zabójcza końcówka gości

Wydawało się, że Cuprum w drugiej partii zdoła wykorzystać problemy kadrowe gości i przejmie kontrolę nad spotkaniem. Gospodarzom udało się nawet „odskoczyć” na trzypunktowe prowadzenie przy stanie 5:2 i przez znaczącą cześć partii utrzymywać bezpieczną przewagę.

Warta zdołała jednak najpierw doprowadzić do stanu 18:18, a później objąć prowadzenie. Skuteczna końcówka w wykonaniu podopiecznych Kolakovicia to duża zasługa Dawida Konarskiego, który świetnie spisywał się w zagrywce. Jego koledzy z kolei bardzo dobrze grali z krótkiej, dzięki czemu krok po kroku zbliżali się do wygranej w secie. Ta zakończyła się wygraną gości 25:21.

Cuprum ugrał seta, a później znowu zaskoczył

Trzecia partia początkowo przebiegała podobnie, jak poprzednia i to Cuprum jako pierwszy wypracował znaczną przewagę. W pewnym momencie było już 10:5 dla gospodarzy, którzy pewnie zmierzali po zwycięstwo w partii. Warta jednak ponownie zdołała odrobić straty, a następnie grała punkt za punkt. Końcówka seta należała jednak do ekipy z Lubina, która wygrała 25:22.

Czwarta partia początkowo przebiegała pod dyktando zespołu prowadzonego przez Pawła Rusaka, który po kilku akcjach objął prowadzenie na 3:1. Aluron ponownie zdołał jednak odrobić straty, doprowadzając do stanu 7:7. Dalej zespoły grały punkt za punkt aż do momentu, gdy w polu serwisowym świetnie zaczął spisywać się Miłosz Zniszczoł. Goście zdołali wówczas wypracować dwa punkty przewagi.

Cuprum wprawdzie doprowadził do wyrównania (15:15), ale zespół z Zawiercia zaczął prezentować się lepiej w każdym aspekcie gry, wykorzystując przy tym błędy rywali. Przy wyniku 21:17 dla zespołu Kolakovicia stało się jasne, że gospodarze mogą mieć problem z odrobieniem strat. Do małego „cudu” jednak doszło i to za sprawą świetnie dysponowanego Remigiusza Kapicy, który nie tylko straszył rywali zagrywką, ale też kończył ataki z prawego skrzydła. Dzięki temu Cuprum najpierw ze stanu 18:23 doprowadził do wyrównania, a następnie wygrał partię 26:24.

Tym samym o losach spotkania zdecydował tie-break. Początkowo piąta partia była rozgrywana punkt za punkt, przez co trudno było przesądzić, która drużyna jako pierwsza zdobędzie 15 „oczek”. Ostatecznie górą był Aluron, który wygrał partię 15:11, a całe spotkanie 3:2 (25:20, 25:21, 22:25, 24:26, 15:11).

Czytaj też:
Koronawirus torpeduje rozgrywki siatkarskiej PlusLigi. Kolejny hitowy mecz odwołany

Źródło: WPROST.pl