Po tym jak Iga Świątek odpadła z trwającej właśnie edycji Indian Wells, kciuki należy ściskać najmocniej za ewentualny sukces Huberta Hurkacza. Wrocławianin dotarł już do IV rundy turnieju ATP Masters 1000, a jego kolejnym przeciwnikiem będzie Asłan Karacew. Trudne zadanie stoi więc przed Polakiem.
Indian Wells. Hubert Hurkacz w dobrej formie
Jak dotąd Polak radził sobie w amerykańskich zawodach naprawdę dobrze. Najbardziej zaimponował kibicom oraz ekspertom w poprzednim starciu, gdy rozbił Francesa Tiafoe. Pochodzący ze Stanów Zjednoczonych zawodnik tylko na początku stawiał mocny opór Hurkaczowi. W perspektywie całego meczu bardziej próbował mu przeszkadzać w grze, niż sam walczył o zwycięstwo. Co ciekawe spotkanie to zostało też przerwane na dłuższą chwilę przez opady deszczu.
Generalnie jednak nasz reprezentant prezentuje w Indian Wells wysoką formę. Gra sprytnie, szybko, nieprzewidywalnie dla przeciwników. Po starciu z Tiafoe (2:0 – 6:3 i 6:2) jego kolejnym rywalem został Asłan Karacew. Panowie zmierzą się ze sobą w 1/8 finału rozgrywek. To będzie już drugi mecz tych tenisistów w krótkim odstępie czasu. Ostatni mecz rozegrali ze sobą dwa tygodnie temu, 30 września. W II rundzie zawodów w San Diego lepszy był Rosjanin. Wygrał wtedy 2:1 (5:7, 6:4, 6:2).
Asłan Karacew, czyli odkrycie sezonu
Karacew to odkrycie wciąż trwającego sezonu. W 2021 roku osiągał on znakomite wyniki. Dotarł na przykład aż do półfinału wielkoszlemowego turnieju Australian Open, choć nikt się tego po nim nie spodziewał. Później natomiast zwyciężył z w zawodach ATP w Dubaju, a w kwietniu grał w finale rozgrywek w Belgradzie. Na swojej drodze pokonywał takich znakomitych tenisistów jak Daniił Miedwiediew czy Novak Djoković.
O której godzinie i gdzie oglądać mecz Hurkacza z Karacewem?
Spotkanie Huberta Hurkacza z Asłanem Karacewem zaplanowano na 13 października. Zawodnicy wyjdą na kort o godzinie 20:00 czasu polskiego. Transmisję przeprowadzi telewizja Polsat Sport oraz serwis polsatboxgo.pl.
Czytaj też:
Oceny dla Polaków za mecz z Albanią. W końcu to my byliśmy jak mur nie do skruszenia