Kowalczyk i Saarinen komentują wpadkę dopingową Johaug. "To zdjęcie mówi wszystko"
Therese Johaug to trzykrotna medalistka olimpijska, jedenastokrotna medalistka mistrzostw świata, pięciokrotna medalistka mistrzostw świata juniorów, dwukrotna zdobywczyni Pucharu Świata, dwukrotna zdobywczyni Małej Kryształowej Kuli w klasyfikacji dystansowej, dwukrotna zwyciężczyni Tour de Ski oraz zwyciężczyni Ski Tour Kanada.
W wyniku przeprowadzonego we wrześniu badania lekarskiego u biegaczki wykryto podwyższony poziom clostebolu czyli sterydu anabolicznego. Reprezentantka Norwegii tłumaczy, że substancja ta znajdowała się w składzie Trofoderminu, kremu na oparzenia słoneczne, który miał jej zalecić lekarz norweskiej drużyny w sierpniu w trakcie zgrupowania kadry biegaczy narciarskich we Włoszech. – Wielu dziennikarzy było wówczas w Livigno i widziało jak byłam poparzona. Fredrik poszedł do apteki i przyniósł mi ten krem. Zapytałam, czy to było na liście dopingowej i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Zaufałam w stu procentach lekarzowi – tłumaczyła. Odpowiedzialność za podwyższony poziom clostebolu u Johaug wziął na siebie na razie lekarz norweskiej reprezentacji Frederik Bendiksen, który podał się do dymisji.
Anaboliczny clostebol był stosowany głównie w latach 70. i 80. poprzedniego wieku
Maarit Valtonen, która jest lekarzem w fińskiej reprezentacji narciarskiej nie przyjmuje wyjaśnień zawodniczki. Lekarka podkreśliła, że anaboliczny clostebol był stosowany głównie w latach 70. i 80. poprzedniego wieku. Szczególnie popularny był wśród sportowców z NRD. – Te tłumaczenia są niewiarygodne. Mówienie o tym, że substancja, której stężenie odkryto we krwi lub w moczu została wchłonięta przez wargi to żart. Każdy specjalista powinien o tym wiedzieć.
"Ładne opakowanie tej maści"
Wątpliwości wobec tłumaczeń Johaug i jej lekarza mają również inne zawodniczki. Fińska narciarka Aino-Kaisa Saarinen przyznała na swoim profilu na Twitterze, że tuż po konferencji Norwegów udała się do apteki, aby sprawdzić jak wygląda maść, którą stosowała Norweżka. Okazało się, że na opakowaniach produktu znajduje się czerwony znak ostrzegawczy i napis "doping". Reprezentantka Polski Justyna Kowalczyk również udostępniła zdjęcie maści z podpisem "Ładne opakowanie tej maści". Pod postami zawodniczek znalazło się wiele krytycznych komentarzy o wpadce dopingowej Johaug. "To zdjęcie mówi wszystko" – stwierdził internauta.
Jeśli zarzuty wobec norweskiej biegaczki zostaną potwierdzone, grozi jej surowa kara. Rasmus Damsgaard z Międzynarodowej Federacji Narciarskiej stwierdził, że Johaug może zostać zdyskwalifikowana nawet na cztery lata.