Gorzkie słowa Kamila Glika. Obrońca ocenił grę reprezentacji Polski
Kamil Glik pojawił się na boisku w końcowych minutach meczu z Kolumbią. Obrońca wrócił do gry po kontuzji barku, której nabawił się podczas zgrupowania w Arłamowie. – Dużo rzeczy się wydarzyło w tym czasie. Przez kilka dni po urazie zrobiłem 10 tysięcy kilometrów, to było wyzwanie logistyczne. Jedyną osobą w Polsce, która wierzyła, że pojadę do Rosji, była moja żona i w 80 procentach jestem tu dzięki niej. Wyniki nie są tu, jakich się spodziewaliśmy, ale cieszę się, że mogę tu być – powiedział Glik na wtorkowej konferencji prasowej.
Glik: Na mecz z Senegalem nie byłem gotowy
Obrońca AS Monaco przypomniał, że mundial w Rosji jeszcze trwa i jest za wcześnie, aby mówić o przyszłości reprezentacji. – Przed nami ważny mecz. Konkretne decyzje będą zapewne podjęte po mundialu – stwierdził. Glik zdradził, że rozmowa z trenerem Adamem Nawałką przed meczem z Kolumbią była taka, że w razie potrzeby zagra 10 minut. – Kontuzja Michała Pazdana spowodowała, że wszedłem. Na mecz z Senegalem nie byłem gotowy. Nawet jeśli serce by chciało, to nogi by nie pozwoliły – dodał.
Gorzkie słowa o Biało-Czerwonych
Polski defensor tłumaczył, że na turnieju w Rosji grała inna drużyna niż na Euro 2016 we Francji. – Kilka zmian personalnych było. W dwóch meczach na MŚ pokazaliśmy się jako drużyna jedna z najgorszych – zauważył.
Glik odniósł się również do informacji, które pojawiają się w mediach po porażce z Kolumbią. – Ohydne kłamstwo o brak dyscypliny zostało napisane w gazetach. Nie ma mowy o żadnym braku dyscypliny. Jest to wstyd, że ktoś coś takiego mógł napisać – przekonywał.