Lewandowski wyjaśnił, o co chodzi z jego „cieszynką” po golu. Tłumaczenie zaskakuje
Robert Lewandowski jest najskuteczniejszym strzelcem w Bundeslidze. Do 17 trafień w lidze niemieckiej dołożył dwie bramki w pucharze kraju i osiem w Lidze Mistrzów. Oznacza to, że kibice oglądający zmagania Bayernu Monachium mogli aż 27 razy podziwiać nietypową „cieszynkę” Polaka. Kapitan naszej kadry po strzelonym golu krzyżuje ręce na klatce piersiowej.
– Jakieś tam znaczenie jest, na pewno nie takie, o którym mogę powiedzieć. To był trochę spontan, który z pewnej sytuacji kiedyś wyniknął, ale teraz jeszcze nie jestem w stanie o tym powiedzieć – mówił dwa lata temu w rozmowie z TVP Sport, gdy zapytano go o znaczenie celebracji. Nieco bardziej wylewny był podczas ostatniego wywiadu dla „Welt am Sonntag”. W rozmowie z niemiecką gazetą „Lewy” powtórzył, że wspomniana „cieszynka” była intuicyjna. – Moja żona powiedziała mi wtedy, że wygląda to tak, jakbym robił chromosom X. Potem zaszła w ciążę i pomyśleliśmy, że to pasuje, więc kontynuowałem tę celebrację – dodał cytowany przez Sport.pl.
Klara „otworzyła go jako człowieka”
O swojej córce „Lewy” mówił już podczas lutowego występu w „Faktach po Faktach”. Stwierdził wówczas, że Klara „otworzyła go jako człowieka”, ponieważ wcześniej niechętnie otwierał się przed osobami, które poznawał. – To też pewnie wynikało z tego, że napotkałem w swoim życiu wiele osób, które sprawiły mi przykrość i rozczarowały mnie poprzez swoje decyzje albo zachowanie. Takie doświadczenia spowodowały, że podświadomie się zamykałem – dodał.
Lewandowski podkreślił, że chociaż dużo zarabia, to „do życia podchodzi podobnie” jak przed rozpoczęciem kariery. – Pamiętam, skąd pochodzę. Pamiętam, jak to jest jeździć fiatem bravo, mieszkać w komunalnym mieszkaniu i studiować. Doceniam to, co mam teraz – podkreślił zawodnik. – Potrafię rozmawiać o pieniądzach. To, że mam pieniądze to tylko dzięki ciężkiej pracy. Nigdy nic w życiu nie dostałem za darmo, nigdy nikomu nic nie zabrałem. W Polsce to jest czasami temat tabu, ale ludzie chyba zaczęli się przyzwyczajać do tego, że można, że jeśli ciężko się pracuje i wierzy w to mocno, robi wszystko, to można to osiągnąć – podsumował.