Świetny początek Legii Warszawa w Lidze Europy. Spartak Moskwa na kolanach

Dodano:
Lirim Kastrati Źródło: Newspix.pl / Łukasz Sobala / PressFocus
Po wielu latach Legia Warszawa wróciła do Ligi Europy. Jej pierwszym rywalem w fazie grupowej był Spartak Moskwa, z którym podopieczni Czesława Michniewicza grali na wyjeździe, gdzie sensacyjnie zwyciężyli.

Ostatni raz kibice Legii Warszawa mogli oglądać swój ukochany klub w fazie grupowej europejskich pucharów za czasów Jacka Magiery i gry w Champions League. To było jednak dawno, bo w sezonie 2016/17. Ostatnie lata natomiast zostały naznaczone kompromitującymi porażkami w eliminacjach, między innymi z takimi drużynami jak F91 Dudelange z Luksemburga czy Karabach Agdam. W bieżących rozgrywkach udało się uniknąć porażek na wczesnych etapach, dlatego w fazie grupowej Ligi Europy Legia mogła zmierzyć się ze Spartakiem Moskwa.

Czy Legii należał się rzut karny?

Na pewno nie można napisać, że warszawianie przybyli do Rosji ze zwieszonymi głowami i z góry zaakceptowali, iż nie są w stanie uzyskać korzystnego wyniku. Wręcz przeciwnie, już od pierwszych minut Legioniści pokazywali rywalom, że są w stanie groźnie ich skontrować. Niestety zawsze brakowało im dokładności w kluczowym zagraniu – a to byliśmy świadkami złego dośrodkowania, a to niecelnego podania w teoretycznie łatwej do rozwiązania sytuacji. Wydaje się jednak, że Legia powinna była otrzymać rzut karny za kontrowersyjną Ayrtona na Mladenoviciu, aczkolwiek sędzia nawet nie wziął takiego scenariusza pod uwagę.

Dużo gorzej podopieczni Czesława Michniewicza prezentowali się w defensywie. Gdy gospodarze przyspieszali grę, niektórzy obrońcy gości gubili się. W efekcie Spartak miał kilka akcji, po których powinien zdobyć bramkę. Najlepszą zmarnował Ponce – skiksował, stojąc parę metrów przed Borucem i bramką. Później niebezpiecznie zrobiło się między innymi po strzale Larssona z lewej strony, a później po próbie Mosesa w stylu Quaresmy. Do przerwy jednak utrzymał się bezbramkowy remis.

Lirim Kastrati bohaterem Legii

Spartak napierał także po przerwie, a momentami Wojskowi sami sobie sprawiali problemy. Na przykład tak jak wtedy, kiedy Boruc podał prosto pod nogi przeciwnika. Niedługo potem polskiego bramkarza uratowała poprzeczka, w którą trafił Gigot po dośrodkowaniu Dżykiji. Później doskonałą sytuacją zmarnował też Luquinhas, którego długim podaniem w pole karne wypuścił Slisz. Brazylijczyk uderzył wysoko w trybuny.

Dużo ożywienia do gry warszawian wniósł Kastrati i to on wypracował najlepszą okazję do zdobycia bramki w całym spotkaniu – jeśli chodzi o Legię. Kosowianin zwiódł jednego z rywali na prawym skrzydle, idealnie dograł głową do Emrelego, lecz Azer, zupełnie niepilnowany, trafił wyłącznie w słupek. W końcu jednak warszawianie dopięli swego – doskonałą kontrę wyprowadził Muci, a piłkę w siatce umieścił właśnie Kastrati, dając Legii sensacyjne zwycięstwo.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...