Festiwal kiksów w meczu Zagłębia i Cracovii. Ten wynik nikogo nie zadowoli

Dodano:
Dominik Hładun i Sergiu Hanca Źródło: Newspix.pl / Paweł Andrachiewicz / PressFocus
Zagłębie Lubin i Cracovia zmierzyły się ze sobą w ramach 12. kolejki Ekstraklasy. Przez długi czas spotkanie to rozczarowywało, ale w drugiej połowie warto było śledzić tę potyczkę. Starcie, które można określić jako festiwal kiksów, zakończyło się remisem.

24 października Miedziowi zagrali z Pasami. Gospodarze zwyciężyli, choć spotkanie to stało się emocjonujące dopiero po przerwie.

Ekstraklasa. Dominik Hładun uratował Zagłębie Lubin

Hładun od samego początku spotkania musiał ratować swój zespół, bo z odpowiednim bronieniem nie radzili sobie jego koledzy. Najpierw refleks golkipera przetestował Rakoczy, oddając strzał po efektownej rulecie. Kilka chwil potem bramkarz musiał błyskawicznie zareagować na pechową interwencję jednego z partnerów, ponieważ był on bliski zdobycia bramki samobójczej. Pokonać Hładuna nie udało się także Rapie nieco później.

A ataki Miedziowych? To nie tak, że podopieczni Dariusza Żurawia zamknęli się na własnej połowie i bali z niej wyjść, ale w ofensywie brakowało im pomysłowości. W polu karnym Hrosso gorąco zrobiło się tylko raz, choć i wówczas uderzenie Zajica zostało zablokowane przez defensora.

Zagłębie Lubin – Cracovia. Filip Starzyński wykorzystał uśpienie rywali

Po przerwie gospodarze nieco częściej zapędzali się pod przeciwne pole karne. Efekty? Nadal marne. Oddajmy jednak zwłaszcza Zajicowi, że akurat mocno starał się jakkolwiek pociągnąć drużynę w ofensywie, ale w pojedynkę było mu o to zbyt trudno. Te niemrawe poczynania Zagłębia w ofensywie musiały jednak uśpić czujność podopiecznych trenera Probierza, bo w 65. minucie zupełnie odpuścili krycie Starzyńskiego. Skutek tego okazał się bolesny – „Figo” wykorzystał chwilę, przymierzył i wyprowadził Miedziowych na prowadzenie.

Zdobyta bramka rozochociła piłkarzy trenera Żurawia i w kolejnych minutach stworzyli sobie kilka dogodnych okazji. Dwie najlepsze zmarnował jednak Zajic, który napierw fatalnie skiksował w stosunkowo prostej sytuacji, a potem został wyblokowany przez defensora w ostatniej chwili, kiedy wbiegał w pole karne, by tam skorzystać z prostopadłego podania. Z kolei Rasmussen był bardzo bliski wyrównania w 78. minucie, aczkolwiek spudłował w niezrozumiały sposób – znalazł się sam z piłką na środku pola karnego, a i tak uderzył obok bramki.

Dziesięć minut później już się nie pomylił, skutecznie strzelając z podobnego miejsca. Jak się okazało, Duńczyk ustalił wynik meczu, choć w samej końcówce starcia w słupek trafił jeszcze Starzyński.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...