Jednostronne derby Manchesteru. Błędy obrońców zdecydowały o wyniku

Dodano:
Bernardo Silva Źródło: Newspix.pl / EXPA
Derby Manchesteru wprawdzie przyniosły dwie bramki, ale nie zapewniły kibicom wyrównanego widowiska. Górą byli podopieczni Pepa Guardioli, którzy niemal od początku spotkania zdominowali Czerwone Diabły.

Mecz Manchesteru United z Manchesterem City od początku przebiegał na wysokiej intensywności. W 6. minucie do pozycji strzeleckiej po wrzutce z rzutu wolnego doszedł Harry Maguire, który jednak główkował mocno niecelnie.

Manchester City przyćmił rywala

Minutę później wysoki pressing nakładany przez gości przyniósł efekt. Gospodarze mieli problem z wyprowadzeniem akcji, futbolówkę przejęli podopieczni Pepa Guardioli, a po zagraniu Joao Cancelo w pole karne Eric Bailly chcąc wybijać piłkę wpakował ją do własnej bramki.

Po stracie bramki Czerwone Diabły nadal wyglądały bardzo słabo na tle lokalnego rywala, który wyraźnie dominował na boisku. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera szans szukali w akcjach z kontrataków, takich jak ta z 26. minuty. Wówczas Luke Shaw dogrywał z lewego skrzydła w pole karne do Cristiano Ronaldo, który uderzył prosto w świetnie ustawionego Edersona.

Tuż przed przerwą Obywatele zadali kolejny cios rywalom. Cancelo dograł w szesnastkę, tam Bernardo Silva wybiegł zza pleców Shawa i strzałem przy krótkim słupku pokonał Davida de Geę, który był źle ustawiony. Przy tej akcji większą winę ponosił jednak angielski defensor, który odpuścił pilnowanie rywala.

United bezradne w drugiej połowie

Chociaż Czerwone Diabły musiały gonić wynik, to z ich starań niewiele wynikało. Zmiany dokonywane przez Solskjaera nie przynosiły efektu, a zarówno Marcus Rashford jak i Jadon Sancho nie potrafili stworzyć realnego zagrożenia pod bramką City. Goście z kolei dalej kontrolowali spotkanie i nie pozwalali rywalom na przejęcie inicjatywy.

Ostatni kwadrans przebiegał pod znakiem coraz bardziej desperackich prób Czerwonych Diabłów. Groźniej wyglądały jednak akcje Obywateli. Tak było w 82. minucie, kiedy Phil Foden wykończył kontrę swojej drużyny strzałem w słupek. Kilka minut później na listę strzelców mógł wpisać się John Stones, ale po wrzutce z narożnika spudłował z kilku metrów.

Spotkanie zakończyło się zwycięstwem 2:0 gości, którzy po spotkaniu z United awansowali na drugie miejsce w tabeli. Obywatele mogą jednak stracić tę lokatę, jeśli Liverpool wygra z niedzielę z West Ham United.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...