Raków Częstochowa zdeklasował Zagłębie Lubin. Mecz przerwano aż na godzinę
27 listopada Raków Częstochowa zagrał z Zagłębiem Lubin. Spotkanie to było wyjątkowe z jednego powodu – zakończyło się godzinę później, niż powinno.
Raków Częstochowa – Zagłębie Lubin. W trakcie meczu zgasły jupitery
Mecz lepiej rozpoczął się dla Rakowa i wydawało się, że już po kwadransie gospodarze wyjdą na prowadzenie. Bardzo obiecująco wyglądało długie podanie w kierunku Iviego Lopeza, który gdyby dobrze przyjął piłkę, wyszedłby sam na sam z Hładunem. „Gdyby” to słowo klucz – Hiszpan popełnił błąd techniczny i cała akcja spaliła na panewce.
Kuriozalna sytuacja w meczu wydarzyła się natomiast około 20. minuty. Gra toczyła się w zwyczajnym tempie, aż nagle… Zrobiło się ciemno. Na stadionie oraz wokół niego zgasło światło, świeciły się jedynie bandy reklamowe. Piłkarze od razu zeszli do szatni, a status quo trwał przez około 60 minut. Dopiero o 21:20 spotkanie zostało wznowione.
Gole Vladislavsa Gutkovskisa i Iviego Lopeza
Gospodarzom wystarczyło zaledwie kilka minut po restarcie gry, aby wyjść na prowadzenie. Ogromną lukę w defensywie wykorzystał duet Lederman-Gutkovskis. Pierwszy posłał idealne prostopadłe podanie między rywalami. Drugi wyszedł sam na sam i strzelił gola. Niewiele brakowało, aby całkiem szybko na 2:0 podwyższył Kun. Najniższy zawodnik na boisku groźnie uderzał głową.
Niektórzy kibice jeszcze nie zdążyli wrócić na swoje miejsca po przerwie, a częstochowianie rzeczywiście wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Akcja wyglądała bardzo podobnie do tej, którą w pierwszej części starcia zmarnował Ivi Lopez. Tym razem jednak Hiszpan był znacznie bardziej skuteczny – przyjął piłkę, obrócił się z defensorem na plecach i skutecznie uderzył lewą nogą.
Czerwona kartka dla Aleksandara Panticia i dublet Iviego Lopeza
Na tym problemy Miedziowych się nie skończyły. Mniej więcej przez ostatnie pół godziny musieli grać w osłabieniu. Czerwoną kartkę obejrzał bowiem Pantić za ewidentny faul na Gutkovskisie. Gdyby nie to przewinienie, Łotysz wyszedłby sam na sam z bramkarzem. Wykluczenie było więc w pełni zasłużone. Raków skrzętnie skorzystał z okazji i po chwili Lopez trafił na 3:0. Radość podopiecznych Papszuna nie trwała długo. Okazało się, że Hiszpan był na minimalnym spalonym.
Takiej rozterki nie można było mieć w 78. minucie, kiedy ofensywny pomocnik wbiegł w pole karne i zdobył bramkę po „wystawce” od Gutkovskisa. W samej końcówce starcia Długosz wywalczył jeszcze „jedenastkę”. Ratajczyk ewidentnie go sfaulował, a wynik starcia ustalił Poletanović.