Lukas Podolski o internetowej wojence z kibicami Legii Warszawa. „Napisałem to, co miałem w głowie”
W ostatnich tygodniach wokół Lukasa Podolskiego działo się wiele. Napastnik Górnika Zabrze nie zawsze jednak wzbudzał pozytywne odczucia wśród kibiców, zwłaszcza tych postronnych. Jedną z takich spraw, która wzbudziła duże kontrowersje, była jego kłótnia z fanami Legii Warszawa, w którą wdał się za sprawą mediów społecznościowych. Teraz sam piłkarz odniósł się do tej historii oraz stawianych mu zarzutów w rozmowie z portalem meczyki.pl.
Awantura między Lukasem Podolskim i kibicami Legii Warszawa. O co chodziło?
Przypomnijmy, o co chodziło w całej sprawie – kiedy stołeczny zespół udał się do Zabrza, aby rozegrać tam wyjazdowe spotkanie, na trybunie gości zawisł obraźliwy transparent, w którym sugerowano, że śląskie miasto śmierdzi. Jako że Górnik tego dnia jednak wygrał z Legią (w dramatycznych okolicznościach, po bramce na 3:2 w 97. minucie), Podolski odpowiedział na tę zaczepkę. „Miło, że byliście w Zabrzu” – napisał na Twitterze i opatrzył swój wpis emoji sugerującym pocałunek.
Później na jednym z legijnych fanpage’y pojawił się dłuższy post, którego autor jeszcze mocniej obrażał kibiców Górnika oraz sam klub. I wtedy napastnik śląskiej drużyny pokusił się o ripostę, po której zawrzało w sieci. „Górnik jak na gospodarza przystało, obdarował spadających z królewskiego stolca, upojonych czajkowym fetorem kibiców Legii, trzema ciosami” – napisał zawodnik.
Te słowa wywołały burzę, a także odpowiedź ze strony Łukasza „Jurasa” Jurkowskiego, zawodnika MMA oraz spikera Legii. Oburzony sportowiec i osobowość telewizyjna stwierdził jednoznacznie, że „Podolski to debil, który nie kontroluje swojego Twittera”.
Ekstraklasa 2021/22. Lukas Podolski skomentował słowa „Jurasa” i inne zarzuty
Po kilku dniach, kiedy sprawa już ucichła, napastnik Górnika jeszcze raz wrócił do tamtej wymiany „uprzejmości”, a także zdementował informacje, które sugerował „Juras”.
– To była dogrywka do meczu z Legią. Zawsze podkreślałem, że kontroluję moje media społecznościowe. Nie prowadzi mi ich żadna agencja, nikogo nie zatrudniłem. Wtedy jedynie przekazałem moje myśli komuś, kto pomógł mi to lepiej napisać, żeby nie było błędów. Tak, aby potem inni nie pisali, że co ze mnie jest za Polak. Powiedziałem to, co miałem w głowie, nie byłem sfrustrowany. Jak ktoś wyśle ci list, to odpisujesz. Normalna sprawa. Oni pisali o mieście, drużynie, więc nie mogłem nie odpowiedzieć. Mówił się o tym w całym kraju? Okej, nie mam z tym problemu. Jestem na luzie – wyjaśnił Podolski.