Niespodzianka w pierwszym wiosennym meczu Ekstraklasy. Beniaminek pokonał faworyta
Mecz, którym rozpoczęła się rywalizacja w ramach 20. kolejki Ekstraklasy, było spotkanie Termaliki z Jagiellonią. Oba zespoły niedawno zmieniły trenerów. Po 90 minutach okazało się, że z tarczą wyszedł ten bardziej pragmatyczny, czyli Radoslav Latal.
Termalica prowadziła po kontrowersyjnym rzucie karnym
Za faworytów uznawano zespół przyjezdnych, ale to gospodarze jako pierwsi przeprowadzili akcję, która mogła i powinna zakończyć się bramką. Była zaledwie 11. minuta, kiedy z prawej strony pola karnego Jagiellonii pojawił się Stefanik i dośrodkował idealnie na głowę Boneckiego. Ten jednak z bliskiej odległości uderzył prosto w słupek. Po chwili groźnie zrobiło się z drugiej strony, kiedy w „szesnastkę” wpadł Trubeha, lecz jego uderzenie zablokował Loska.
Kilka minut później Polak obronił również strzał Ukraińca po rzucie rożnym. Do trzech razy sztuka? Nie, w kolejnej sytuacji jeszcze jedną próbę tego samego napastnika zablokował Hybś, ratując Termalicę przed utratą gola do pustej bramki.
Piotr Wlazło bohaterem „Słoni”
Wymiana ciosów trwała aż do końca pierwszej połowy, aż w końcu ten jeden skuteczny wyprowadzili niecieczanie po kontrowersyjnym rzucie karnym. „Jedenastkę” wywalczył Biedrzycki, aczkolwiek na powtórkach wydawało się, że w dużej mierze symulował przewinienie rywala na nim samym. Sędzia Jakubik mimo wszystko podyktował stały fragment, a do siatki trafił Wlazło.
Na początku drugiej połowy Duma Podlasia jeszcze bardziej skomplikowała sobie własną sytuację. Po jednym z dośrodkowań Alomerović staranował wchodzącego w pole karne Wlazłę. Sam bramkarz ucierpiał mocno, ale jego przewinienie było ewidentne. Do „jedenastki” tym razem podszedł Biedrzycki i również pokonał bramkarza rywali.
Mystkowski dał Jagiellonii nadzieję
Wydawało się, że dosłownie moment później będzie już 3:0 dla Bruk-Betu, lecz znakomitą kontrę zepsuł Stefanik. Słowak, zamiast kończyć akcję strzałem, próbował jeszcze podać do kolegi, ale futbolówkę przejął jeden z defensorów Jagi. Dopiero po tej sytuacji podopieczni trenera Nowaka wzięli się do roboty i znów zaczęli poważniej zagrażać bramce Loski. Szczególnie blisko strzelenia kontaktowego gola był Romanczuk, który chciał wykorzystać błąd golkipera, lecz nie uderzył skutecznie.
Zrobił to natomiast Mystkowski mniej więcej na 20 minut przed ostatnim spotkaniem. Pomocnik uderzył ze skraju pola karnego, a asystę zaliczył Bida, przytomnie wystawiając futbolówkę koledze. Choć do końca spotkania to Jagiellonia miała inicjatywę i atakowała groźnie, zabrakło jej czasu na odrobienie strat. W związku z tym Termalica niespodziewanie wygrała 2:1.