Manchester United ma wynik ponad oczekiwania. Ronaldo na boisku nie istniał

Manchester United, zważywszy na swoją wybitnie przeciętną formę na przestrzeni całego sezonu, jechał do Madrytu na mecz Ligi Mistrzów z Atletico raczej nie w roli faworyta. Przebieg całego meczu pokazał, ile jeszcze brakuje Czerwonym Diabłom do odzyskania optymalnej dyspozycji.
Atletico grało skromnie, ale dążyło do celu
Od początku spotkania Manchester United grał bardzo słabo. Paul Pogba w środku pola został całkowicie zneutralizowany i zauważalny był mały ruch bez piłki ze strony zawodników z Anglii. Występ niektórych zawodników Czerwonych Diabłów wręcz frustrował – nie tylko widzów, ale i ich samych. Już w pierwszej połowie pojawiły się przepychanki słowne. Możliwe, że były one jedynym co wyszło czwartej obecnej w lidze drużynie z Manchesteru.
Atletico natomiast kontrolowało grę i stwarzało dużo groźnych sytuacji. Co prawda tylko jedna z pierwszych skończyła się strzałem w świało bramki. Na szczęście gospodarzy, uderzenie zostało zamienione w gola. Autorem trafienia był Joao Felix, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Renana Lodiego. To prawda – znacznie większe posiadanie piłki (64 proc.) miały Czerwone Diabły, ale ich gra zupełnie nie była efektywna. Warto zaznaczyć, że Ronaldo był na boisku zupełnie niewidoczny.
Jeden błąd Atletico zaważył na wyniku
Nie będzie przesadą, jeśli stwierdzimy, że United grał tak samo słabo w drugiej połowie, jak w pierwszej. Różnica była taka, że Czerwone Diabły zdołały wyrównać stan spotkania. Do tej sytuacji doszło dopiero po zmianie fatalnego w tym meczu Marcusa Rashforda na Anthony'ego Elangę. Atletiico dosłownie raz pomyliło się w kryciu, dzięki czemu drużyna z Manchesteru przeprowadziła składną kontrę i po strzale Elangi wyrównała stan spotkania. Mecz zakończył się wynikiem 1:1, więc Czerwone Diabły ciągle mogą marzyć o awansie do ćwierćfinału. Atletico natomiast może sobie pluć w brodę, że nie zbudowało w tej potyczce żadnej przewagi.