Andrzej Wrona pokazał zdjęcie z córką. Od razu widać, że coś jest nie tak
Profil Andrzeja Wrony na Instagramie śledzi ponad 200 tys. użytkowników, a siatkarz Projektu Warszawa regularnie dzieli się zdjęciami z bliskimi. Reprezentant Polski ceni sobie przy tym prywatność córki i razem z żoną Zofią Zborowską nie publikuje wizerunku dziecka. Nawet jeśli cała rodzina pozuje do fotografii razem, to mała Nadzieja ma zakrytą twarz. Tak jest też w przypadku najnowszego zdjęcia, które szybko stało się hitem.
„Nakolanniki po ojcu, twarz po mamusi. Moja mała siatkarka” – napisał Wrona dołączając zdjęcie, na którym widać, jak trzyma córkę. W oczy od razu rzuca się wspomniana „twarz po mamusi”, czyli nic innego jak wklejona graficznie twarz Zborowskiej. Całość tworzy niecodzienny efekt, co docenili internauci. „Jeżu, ale się przestraszyłam” – napisała jedna z komentujących. „Ostatnio wyglądała inaczej” – zażartował ktoś inny. „Przez 5 minut zastanawiałam się, co jest nie tak” – czytamy w kolejnym komentarzu.
Dlaczego Nadzieja?
Przypomnijmy, jeszcze przed przyjściem córki na świat Zborowska wyjaśniła w mediach społecznościowych, dlaczego zdecydowała się na wybór imienia Nadzieja dla dziecka. „Tak miała na imię moja Babcia… Babcia Nadzia. Niesamowicie piękna, dobra i kochana kobieta. Mama mojej Mamy. Była piosenkarką estradową, modelką i aktorką. Zawsze chciałam tak nazwać córkę” – tłumaczyła aktorka.
Żona siatkarza podkreśliła wówczas, że jej siostra za każdym razem, jak rodziła córkę, przypominała jej, że nie nazwała żadnej z nich Nadzieja, ponieważ to Zofia już dawniej „sobie to zaklepała”. „Szczerze? Byłam pewna, że będziemy mieli chłopca, ale w sumie ja też miałam być Tadkiem po dziadku Tadku – mężu Babci Nadzi. W każdym razie na szczęście Andrzej przystał na tę propozycje imienia” – zaznaczyła.