Arsenal – Manchester United. Niesamowite emocje w Londynie! W tym meczu ciągle coś się działo
Kto nie zdążył na pierwsze minuty spotkania, z marszu ominął pierwsze trafienie dla Arsenalu, które padło już w 3. minucie spotkania. Nuno Tavares znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, by dobić obronione przez Davida de Geę techniczne uderzenie swojego kolegi z drużyny. Nie można użyć stwierdzenia, że przewaga Kanonierów była porażająca, ale podopieczni Mikela Artety mieli mnóstwo swobody w rozgrywaniu piłki i znaczną przewagę w środku boiska.
Druga bramka dla Arsenalu została zdobyta przez Bukayo Sakę z rzutu karnego. Była to bardzo złożona sytuacja, ponieważ Anglik przed jedenastką został faulowany, ale zdołał podać od Eddiego Nketiaha, który zamienił to na bramkę. VAR najpierw anulował trafienie reprezentanta Anglii, a następnie podyktował rzut karny na korzyść Arsenalu. Młody Saka podszedł do wykonania stałego fragmentu gry i drugi mecz z rzędu zapakował gola w takim sam sposób. Dwie minuty później na liście strzelców pojawił się Cristiano Ronaldo, który zaledwie parę dni temu stracił podczas porodu dziecko.
Manchester United nie wykorzystał swoich szans
Manchester United zaczął drugą połowę o wiele lepiej, niż pierwszą. Piłkarze Ralfa Rangnicka poczuli szanse na wyrównanie stanu spotkania, szczególnie kiedy sędzia Craig Pawson podyktował dla nich rzut karny. Do piłki nie podszedł jednak Ronaldo, ale Bruno Fernandes, który dosyć niespodziewanie nie wykorzystał jedenastki. Chwilę później do siatki ponownie trafił Ronaldo, ale ponownie do akcji w tym meczu wkroczył VAR, który anulował trafienie Portugalczyka.
W 70. minucie znacznie ułatwił swojej drużynie życie Granit Xhaka, który potężnym strzałem sprzed pola karnego pokonał bezradnego Davida de Geę. Z Manchesteru United zeszło wtedy powietrze i Cristiano Ronaldo i spółka jakby przestali wierzyć w korzystny dla siebie wynik. Spotkanie ostatecznie skończyło się wynikiem 3:1 dla Kanonierów, którzy nadal walczą o miejsce w Lidze Mistrzów.