Ivi Lopez jest fantastyczny. Ponownie został bohaterem Rakowa Częstochowa w el. LKE

Dodano:
Ivi Lopez Źródło: Newspix.pl / Lukasz Sobala / PressFocus/NEWSPIX.PL
Ivi Lopez znowu to zrobił. Hiszpański piłkarz po raz kolejny został bohaterem Rakowa Częstochowa. Tym razem wydatnie pomógł w zwycięstwie w pierwszym meczu ze Spartakiem Trnawa w eliminacjach Ligi Konferencji Europy.

W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy los skojarzył Raków Częstochowa ze słowackim Spartakiem Trnawa. Wicemistrzowie Polski zostali postawieni przez ekspertów w roli faworytów do awansu do fazy play-off. Przypomnijmy, że wcześniej drużyna Marka Papszuna zmierzyła się z Astaną, dwukrotnie zwyciężając (5:0 i 1:0). Tak przekonująca wygrana w dwumeczu z teoretycznie mocniejszym rywalem musi robić wrażenie.

Ivi Lopez bohaterem Rakowa Częstochowa

Pierwsze spotkanie odbyło się na Słowacji i to w niełatwych warunkach. Piłkarze bowiem musieli grać przy ponad 32-stopniowym upale. Gospodarze niemal od początku ruszyli ze zdecydowanymi atakami w kierunku bramki Kacpra Trelowskiego, który zastąpił między słupkami kontuzjowanego Vladana Kovacevicia. Częstochowianie potrzebowali chwili na okrzepnięcie.

Wraz z upływającymi minutami gra Rakowa Częstochowa wyglądała coraz lepiej. Zawodnicy Marka Papszuna powoli zaczynali przejmować kontrolę nad przebiegiem wydarzeń, choć słowacki zespół potrafił zepchnąć ich do defensywy. Jednakże praktycznie polski golkiper nie był zmuszony do poważniejszych interwencji.

W 30. minucie wicemistrzowie Polski pokazali się z kapitalnej strony. Akcja, którą rozegrali była po prostu palce lizać. Można powiedzieć, że była rodem z najlepszych czasów tiki-taki. Mateusz Wdowiak wspaniałym podaniem, z pierwszej piłki dograł do wbiegającego w pole karne Iviego Lopeza. Hiszpan miał mnóstwo szczęścia, ponieważ ledwo co trafił w futbolówkę, a ta i tak wpadła do siatki. Warto wspomnieć, że przy tej bramce chyba był minimalny spalony, ale na tym etapie eliminacji nie ma systemu VAR. Zatem gol został uznany.

Kilka chwil później najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu PKO Ekstraklasy sprawdził czujność bramkarza Spartaka Trnawa uderzając z dystansu, lecz tym razem nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Jednakże co się odwlecze, to nie uciecze. W doliczonym już czasie gry Ivi Lopez wykorzystał rzut karny, podyktowany po faulu na Mateuszu Wdowiaku.

Gorsza druga połowa i zwycięstwo drużyny Marka Papszuna

Do przerwy więc goście z Polski prowadzili 2:0, choć nie była to dla nich łatwa przeprawa. Gospodarze postawili naprawdę trudne warunki, a do tego cały czas faulowali, wyrażając w ten sposób swoją frustrację. Po pierwszej połowie mieli na swoim koncie aż 13 przewinień oraz trzy żółte kartki.

Po zmianie stron wynik nie uległ już zmianie. Częstochowianie z początku poszli za ciosem i zdominowali słowacką drużynę, która sprawiała wrażenie pogubionej. Trwało to około dziesięciu minut, bo później do głosu doszli właśnie gracze Spartaka Trnawa. Dłużej utrzymywali się w posiadaniu futbolówki i ponadto stwarzali sobie więcej okazji, które kończyły się strzałami w kierunku bramki Kacpra Trelowskiego. Ekipa Marka Papszuna nastawiła się na grę z kontrataku, ale nie miała zbyt wielu sytuacji do zaatakowania rywali.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...