Polscy siatkarze ruszą w egzotyczną podróż. Kadrowicze mają mieszane odczucia
Jastrzębski Węgiel ponownie nie zawiódł swoich kibiców i po wizycie w Warszawie pozostaje jedyną niepokonaną drużyna PlusLigi. Mimo wysokiej porażki w pierwszej partii, w kolejnych Projekt zaprezentował się o wiele lepiej, nawiązując walkę z mocniejszym rywalem.
Projekt w osłabieniu, Jastrzębski Węgiel nie do zatrzymania
Po meczu Jakub Popiwczak nie krył, że mimo iż Jastrzębski Węgiel wygrał dość pewnie, to nie wszystko zawodnikom wychodziło tak, jak powinno. – Mimo że ten mecz wyglądał, jakbyśmy mieli wszystko pod kontrolą, sety wygrywaliśmy raczej wysoko, to w niektórych momentach mieliśmy problemy. Ja na przykład w przyjęciu. Drużynowo męczyliśmy się, szło to wszystko naprawdę bardzo ciężko, ale najważniejsze jest to, że nawet mimo jakichś problemów, na koniec wychodzimy zwycięsko i bez straty punktów – przyznał libero w rozmowie z Wprost.pl.
Czy w kolejnych spotkaniach wicemistrzowie Polski będą kontynuować zwycięską passę? – Myślę, że wszyscy byśmy sobie tego życzyli, żeby ta seria trwała, bo z punktu widzenia zawodnika po to się uprawia sport, żeby wygrywać i grać dobrze. Nam się w tym sezonie to udaje. Gramy dobrą siatkówkę, która przynosi nam zwycięstwa, pozwala nie tracić punktów w tej wymagającej lidze – dodał.
O trudnościach w szeregach Projektu mówił Jan Firlej. – Ciężki start w naszym wykonaniu. Pierwszy set bardzo słaby. Tak w skrócie mówiąc, nic nie działało. Jastrzębie nie musiało za wiele robić, żeby wygrać tego seta, ale myślę, że od drugiej partii troszkę się otrząsnęliśmy i wróciliśmy na dobre tory. Nawiązaliśmy walkę i myślę, że całkiem fajnie wyglądało to zwłaszcza w tym drugim secie. W kolejnych rywale mocno przycisnęli na zagrywce i z biegiem meczu zaczęli nas tą zagrywką uszkadzać. Potem, grając na wyższej piłce, dobrze blokowali i przede wszystkim dobrze nas bronili. Odskakiwali nam później w każdym secie i dowozili to do końca – wyjaśnił rozgrywający Projektu.
W składzie z Warszawy widoczny był brak jednego z kluczowych zawodników tego sezonu. Z powodu infekcji na ursynowskiej hali nie pojawił się Igor Grobelny. – W każdym zespole, gdybyśmy wyjęli jakieś ogniwo, które do tej pory działało, to każdy będzie to odczuwał, ale ja wierzę w to, że Igor szybko do nas wróci – podkreślił FIrlej.
Egzotyczna Liga Narodów. Reprezentanci Polski podzieleni
Korzystając z okazji, spytaliśmy naszych reprezentantów również o kalendarz przyszłorocznej Ligi Narodów, a dokładnie o miejsca rozgrywania turniejów. Przypominamy, że Biało-Czerwoni zagrają w Japonii, Holandii, i na Filipinach.
– Na pewno patrząc na to, gdzie Polska będzie grała turnieje, zawodników czeka sporo podróżowania, to nie będzie tak przyjemnie, jak w tym roku, ale inni też podróżują. Wszystko odbywa się na równych zasadach – podkreślał Popiwczak. Czy takie podróże będą sprzyjały dobrej grze naszych reprezentantów? – Trudno mi powiedzieć. Raz miałem okazję być w Japonii. Na Filipinach jeszcze nie, tak że zobaczymy. Głosy kolegów, którzy pojawili się tam w tym roku, nie były najlepsze, ale miejmy nadzieję, że nauczeni doświadczeniem poprawią pewne rzeczy i będzie dobrze – dodał zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
Więcej optymizmu w kwestii egzotycznych kierunków miał rozgrywający Projektu, który nie ukrywał, że dokłada wszelkich starań, żeby również w przyszłym sezonie znaleźć się w kadrze narodowej. – Miałem niedawno okazję zobaczyć te miasta, chyba na Instagramie. Dość ciekawe lokalizacje. Myślę, że na pewno fajne do odwiedzenia turystycznie. Siatkarsko, z tego, co słyszałem, to każdy obawiał się Filipin, a podobno na każdym meczu była pełna sala, bardzo fajna atmosfera, niezależnie od zespołów. Myślę, że to coś nowego i ciekawego, więc patrzę na to pozytywnie – wyjaśniał Firlej.
Rozgrywający dodał jednak, że wadą takiego kalendarza są dalekie podróże. – To jest na pewno minus. Reprezentantom na pewno nie będzie ułatwiało regeneracji, bo te turnieje są rozgrywane często i szybko, ale coś za coś – dodał.
Na ostateczną odpowiedź, jak z egzotycznymi podróżami poradzą sobie nasi reprezentanci, będziemy musieli zaczekać do czerwca. Dokładnie 6 czerwca rozpoczną się pierwsze zmagania w japońskiej Nagoi. Dwa tygodnie później rywalizacja przeniesie się do holenderskiego Rotterdamu. Na początku lipca Biało-Czerwoni powalczą o punkty w Pasay City na Filipinach.