KSW 77. Pudzianowski nie przebierał w słowach po walce z Khalidovem. Mocny komentarz legendy
Na galę KSW 77 kibice czekali tygodniami z wielką niecierpliwością. Późnym wieczorem 17 grudnia miało bowiem dojść do starcia Mariusza Pudzianowskiego z Mamedem Khalidovem. Żywe legendy polskiego MMA w końcu stanęły naprzeciw siebie w ringu, aczkolwiek ich potyczka pozostawiła wiele do życzenia, zwłaszcza ze strony byłego strongmana. Dzień po walce 45-latek zabrał głos w sprawie występu, nie przebierając w słowach… Na swój temat.
KSW 77. Mariusz Pudzianowski przegrał z Mamedem Khalidovem
Pojedynek dwóch legend zakończył się bardzo szybko, po tym, jak Khalidov obalił „Pudziana” i przygwoździł do parkietu. Wtedy też zadał mu serię ciosów, po której 45-latek już nie był w stanie się podnieść. W związku z tym sędzia nie miał innej możliwości jak tylko zakończyć pojedynek.
Już po nim Pudzianowski nie krył rozczarowania swoją postawą. Zwracając się do fanów, postanowił wyjaśnić, co się stało, że nie nawiązał rywalizacji. Przyznał, że sam nie do końca rozumie, co się z nim stało. – Ambicja mnie pogubiła. Kiedy sędzia powiedział „fight”, mnie po prostu zamurowało. Ani ręka, ani noga nie chciały się ruszyć. Przytłumiło mnie to. Kiedy za bardzo czego chcesz, to potem efekt jest, jaki jest – powiedział.
– Ciężka praca na treningach przez pięć, sześć miesięcy, zasuwanie, wołają do tablicy, a ty nie wiesz, co masz robić. Obejrzałem dzisiaj urywek walki i pomyślałem sobie: „Co ja robię? O co chodzi? Dlaczego nie ruszę ręką czy nogą do przodu”? Stanąłem jak ta pierdoła, bo inaczej tego się nie da określić – stwierdził.
Mariusz Pudzianowski jest zażenowany samym sobą
– Jestem swoją postawą zaskoczony i zażenowany – dodał w dalszej części filmiku. „Pudzian” nie miał wątpliwości co do tego, że walka została rozstrzygnięta tak szybko. 45-latek dodał, iż porażka z legendą MMA ma dla niego znacznie głębsze znacznie niż tylko sportowe.
– Mamed był lepszy. Kibicom, którzy czują niedosyt, muszę szczerze napisać, że wczoraj przegrałem nie tylko z Mamedem, ale również z samym sobą. To był dla mnie zaszczyt zmierzyć się z legendą polskiego MMA. Dziękuję włodarzom KSW za podarowanie mi tej możliwości. Czuję duży niedosyt przez niewykorzystanie tej szansy, na którą pracowałem wiele lat – zakończył gorzko Pudzianowski.