Żaden zagraniczny trener nie pasuje do reprezentacji Polski tak, jak on
Według nieoficjalnych doniesień PZPN nawiązał już wstępny kontakt z Petkoviciem. To niczego nie przesądza, bo nadal nie wiemy, czy związek w ogóle postawi na trenera z zagranicy. Prezes Cezary Kulesza do tej pory nie określił publicznie swoich oczekiwań. Gdy ogłoszono decyzję o nieprzedłużeniu współpracy z Czesławem Michniewiczem, w komunikacie federacji pojawiło jedynie się zdanie, iż od nowego selekcjonera oczekuje się przywrócenia zaufania do reprezentacji Polski i poprawienia jej wizerunku.
Cenna uwaga, z tym że jest ona bardziej recenzją działań poprzedniego trenera niż wskazówką, co do kryteriów wyboru następcy. PZPN do tej pory zadeklarował jedynie tyle, że proces wyboru selekcjonera zamierza zamknąć do końca stycznia.
Czego nam potrzeba? Kogo szukamy?
Wszyscy mamy jeszcze estetycznego kaca po tym, co reprezentacja Polski pokazała na mundialu w Katarze. Antyfutbol, ultradefensywna taktyka, stawianie autokaru we własnym polu karnym… Nawet najwięksi fani Biało-Czerwonych mieli kłopot, by zaakceptować taki styl gry naszej drużyny narodowej.
Większość ekspertów wskazywała, że kadra ma dużo większy potencjał, szczególnie w ofensywie, niż to pokazywała w mistrzostwach świata. Potrzebujemy zatem trenera, który ten potencjał z drużyny wydobędzie. Kogoś, kto będzie miał pomysł, by grać przyjemny dla oka futbol, ponieważ wielka dyskusja, jaka wybuchła w kraju po turnieju w Katarze, pokazuje, że styl jest dla Polaków ważny.
Vladimir Petković jest właśnie takim szkoleniowcem, który potrafi stawiać na atrakcyjną piłkę. Mówił o tym ostatnio, w wywiadzie dla Interii, były piłkarz Wisły Kraków, czyli Vullnet Basha.
– Miałem okazję pracować z trenerem Petkoviciem w FC Sion, choć krótko, ledwie kilka tygodni. Później szkoleniowiec otrzymał już ofertę z Lazio. Niewątpliwie już wtedy był trenerem, któremu zależało mocno na tym, by grać piłką. Tak, by budować akcje od tyłu, na spokojnie prowadzić grę. Mnie osobiście bardzo odpowiadała jego idea i pomysły. To, co zrobił później z kadrą Szwajcarii, ale też praca, którą wykonał w Lazio, pokazały, że jego filozofia była świetna. Chciał grać atrakcyjny futbol – opowiadał były piłkarz Wisły Kraków.
Silna osobowość
W wielu opiniach o Bośniaku powtarza się to, iż mowa o trenerze z charyzmą i silną osobowością. Właśnie takiego selekcjonera z autorytetem potrzebują nasi reprezentanci. Nie jest żadną tajemnicą, że nie jest to łatwa do prowadzenia grupa ludzi.
Trudno było nie zauważyć, że poprzednim trenerom (Michniewiczowi i Jerzemu Brzęczkowi) próbowali wchodzić na głowę. Wydaje się, że Petković by sobie na to nie pozwolił, bo jest trenerem spokojnym, ale bardzo stanowczym. Wie, kiedy postawić na bezpośrednią rozmowę z piłkarzem, kiedy poluzować drużynie, a kiedy mocniej przykręcić śrubę.
W reprezentacji Szwajcarii Bośniak wcale nie miał łatwego zadania. Jak wiadomo drużyna narodowa Helwetów to wielokulturowy tygiel, gdzie nie brakowało zawodników o dużym temperamencie jak Xherdan Shaqiri czy Granit Xhaka. Także w Lazio Bośniak znalazł wspólny język z gwiazdami, m.in. z mistrzem świata Miroslavem Klose. To właśnie w Rzymie Petković prowadził jako zawodnika… Lionela Scaloniego, który dziś jest selekcjonerem mistrzów świata, czyli Argentyny.
Może więc wobec niego polscy piłkarze mieliby więcej respektu niż wobec selekcjonerów, którzy wcześniej prowadzili jedynie kluby z polskiej ligi. Petković ma na koncie jednak spore dokonania i duże doświadczenie. Wyniesione nie tylko z pracy z kadrą Szwajcarii, z którą potrafił remisować z silnymi rywalami takimi jak Francja, Niemcy czy Hiszpania, a wygrywał też z Belgią 5:2 czy z Portugalią 2:0.
Natomiast z Lazio – które przecież nie jest i nie było topowym klubem Serie A – sięgnął w 2013 roku po Puchar Włoch. Prowadził też wcześniej przez trzy sezony Young Boys Berno, a później – jako trener tymczasowy – uratował FC Sion przed spadkiem ze szwajcarskiej Super League. Petković prowadził też – choć w tym przypadku już bez sukcesów – Samsunspor (Turcja) oraz Bordeaux (Francja). Dla nas jednak najważniejsze jest doświadczenie selekcjonerskie Petkovicia, dlatego warto się przyjrzeć, jak sobie radził z reprezentacją Szwajcarii.