Samolot Arsenalu zapalił się na lotnisku. O włos od tragedii
Piłkarki Arsenalu wyruszyły do Niemiec w sobotę, 22 kwietnia, gdzie dzień później rozegrały mecz w półfinale Ligi Mistrzyń przeciwko lokalnemu Wolfsburgowi. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 i ok. godz. 19:30 zawodniczki z Londynu miały wrócić do stolicy Anglii z lotniska Braunschweig-Wolfsburg samolotem maltańskich linii lotniczych. W pewnym momencie doszło do sytuacji, która mogła skończyć się tragicznie.
Samolot przewożący piłkarki Arsenalu zapalił się podczas startu
Pilot rozpoczął start po pasie lotniska, kiedy w lewym skrzydle usłyszano wybuch. Okazało się, że jeden z silników się zapalił. Świadkowie poinformowali, że huk był bardzo głośny. Kapitan maszyny przerwał start, jednak zdołał opanować maszynę, by mogła wrócić do pozycji parkingowej. Jak poinformował rzecznik lotniska w rozmowie z niemieckim magazynem „Bild”, pożar mógł zostać wywołany przez zderzenie maszyny z ptakiem. Istnieje prawdopodobieństwo, że do turbiny dostało się kilka zwierząt, przez co wybuchł pożar.
Kiedy o sytuacji dowiedziała się lotniskowa straż pożarna, natychmiastowo stawili się na miejscu zdarzenia. Na całe szczęście nie wydarzyło się nic złego i nikomu nie stała się krzywda. Akcja strażników również nie trwała długo. Piłkarki Arsenalu zostały zakwaterowane w hotelu na kolejną noc, a w poniedziałek, 24 kwietnia poleciały do Londynu samolotem zastępcznym.
Piłkarka Arsenalu skomentowała zdarzenie
Grająca w Arsenalu Norweżka Frida Maanum udzieliła wywiadu norweskiej telewizji NRK, podczas którego opisała, jak wyglądało całe zdarzenie. Jej zdaniem wszystko przebiegało bardzo dramatycznie.
– Najpierw był głuchy huk w jednym z silników, który następnie się zapalił, co widziałam przez okno. Samolot zdążył na szczęście wstrzymać start i zatrzymać się na końcu pasa, lecz ewakuacja była bardzo nerwowa i stresująca. W takich chwilach każdy ma najgorsze myśli (...) Później dowiedzieliśmy się, że do silnika wpadła sowa – powiedziała zawodniczka.