Prokuratura zainteresowała się polskim olimpijczykiem. Opowiedział kuriozalną historię
Wielu sportowców żywo interesuje się motoryzacją i nie ma w tym nic zdrożnego. Na przykład polscy skoczkowie narciarscy pasjonują się Formułą 1. Szybkimi autami, chociaż w nieco innym wydaniu interesuje się też Dawid Tomala, czyli chodziarz, który popularność w naszym kraju i na świecie zyskał dzięki swoim występom na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Dzięki wzrostowi rozpoznawalności mógł on spełnić swoje wielkie marzenie, aczkolwiek cała historia rozwinęła się w intrygujący sposób.
Dawid Tomala osiągnął wielki sukces na igrzyskach olimpijskich
Przypomnijmy, że na wspomnianej imprezie sportowej obecnie 24-letni tyszanin osiągnął swój największy sukces w karierze. W Japonii wystartował w konkurencji chodu na 50 kilometrów mężczyzn i choć nikt się tego nie spodziewał, sięgnął po złoto. Na metę dotarł z czasem 3 godziny, 50 minut i 8 sekund, co dało mu pierwsze miejsce i tym samym dużą popularność.
Goszcząc w Kanale Sportowym, Tomala postanowił opowiedzieć, w jaki sposób na tym skorzystał i dlaczego jednocześnie narobił sobie kłopotów.
Prokuratura zainteresowała się Dawidem Tomalą
– Wróciłem po igrzyskach olimpijskich, mieszkałem sobie w hotelu w centrum Warszawy. Wieczorową porą wyszedłem i nagle podjechało dwóch facetów w Lamborghini. Dla mnie to było marzenie przejechać się takim samochodem. Na co dzień nie ma się takiej możliwości. Poznali, kim jestem – relacjonował złoty medalista z Tokio.
Jak łatwo się domyślić, chodziarz został zaproszony przez wspomnianych mężczyzn do wspólnej przejażdżki, tym samym spełniając jego marzenie. Konsekwencje tego były szokujące. – Pojeździliśmy po Warszawie, chyba nie do końca z dozwoloną prędkością. To jednak nie ja kierowałem. Siedziałem i modliłem się po prawej od kierowcy. Wróciliśmy, a miesiąc czy półtora miesiąca później zadzwoniono do mnie z prokuratury z Białegostoku. Okazało się, że Lamborghini i ten facet są poszukiwani za kradzież tamtego auta – wyznał sportowiec.