Wpadka Legii Warszawa. Puszcza Niepołomice sprawiła niespodziankę
Puszcza Niepołomice już w Fortuna 1. Lidze była jednym z najbardziej niewygodnych przeciwników ze względu na swój specyficzny styl gry. W Ekstraklasie wyniki podopiecznych Tomasza Tułacza naturalnie są gorsze niż na zapleczu, ale jedno się nie zmienia – rywalizowanie z nimi to często męczarnie.
Puszcza Niepołomice zaskoczyła Legię Warszawa
Pierwszy raz zagotowało się w polu karnym Puszczy mniej więcej w 18. minucie, aczkolwiek na jej własne życzenie. Gdyby wtedy padła bramka, byłoby to trafienie z cyklu „piłkarskie jaja”. Wszystko zaczęło się od podania Jakuby do własnego bramkarza. Ten zaś próbował wybić piłkę byle dalej, ale zamiast tego trafił w nadbiegającego Rosołka. Mało brakowało, aby w efekcie futbolówka trafiła do siatki.
Mimo dominacji to nie goście, lecz gospodarze otworzyli wynik spotkania niedługi potem. Legia ewidentnie pogubiła się przy dalekim wrzucie z autu. W „szesnastce” warszawian Krawczyk najpierw wygrał pojedynek główkowy i przedłużył podanie, a następnie do piłki dopadł Sołowiej i pokonał Hładuna z bliskiej odległości.
Josue odpowiedział jeszcze w pierwszej połowie meczu Puszczy z Legią
W 34. minucie podopieczni Kosty Runjaica jednak wyrównali, a bramkę zdobył Josue po tak zwanym „centrostrzale”. Portugalczyk ewidentnie dośrodkowywał z bocznego sektora, aczkolwiek nikt tej centry nie przeciął, co zaskoczyło Komara. Golkiper Puszczy mógł jednak zachować się lepiej, bo przecież piłka wpadła do siatki po jego nieudanej interwencji.
Do przerwy wynik się nie zmienił, a po wznowieniu gry Legia nadal cierpiała i bynajmniej nie chodzi tu o ostrą grę niepołomiczan. Ci po prostu znakomicie się bronili, a przyjezdni nie byli w stanie wymyślić żadnego sposobu na sforsowanie ich defensywy. Minuty mijały, a Wojskowi nie potrafili stworzyć sobie żadnej dogodnej okazji do objęcia prowadzenia. Dopiero w 70. minucie groźnie uderzył Gual, a Komar popisał się refleksem.
W końcówce zrobiło się też gorąco na skutek fatalnej komunikacji między Hładunem i obrońcami. Mało brakowało, a przez to Augustyniak, naciskany przez pressujących napastników, wpakowałby piłkę do własnej bramki. W ostatniej chwili zablokowano też uderzenie Hajdy po jego rajdzie lewą stroną, a w doliczonym czasie gry Komar obronił uderzenie Guala z bliskiej odległości. Koniec końców wynik więc się nie zmienił, a Puszcza zremisowała z Legią.