Andreas Wellinger tłumaczy, dlaczego nie wygrał Turnieju Czterech Skoczni. „To nie jest wymówka”
Turniej Czterech Skoczni kolejny raz zakończył się niepowodzeniem dla reprezentacji Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi czekają na zwycięstwo w tej imprezie od sezonu 2001/2002 i triumfu Svena Hannawalda. Tym razem bliski wygranej był Andreas Wellinger, aczkolwiek ostatecznie przegrał z Ryoyu Kobayashim o niespełna 25 punktów. Dlaczego skoczek prowadzony przez Stefana Horngachera zawiódł?
On sam zabrał głos w rozmowie z telewizją ARD, a wywiad z 28-latkiem był cytowany przez magazyn „Bild”. – Właściwie czuję się rozdarty. Zasadniczo jestem dumny z tego, co osiągnąłem w trakcie imprezy. Miałem niesamowicie fajny start w Oberstdorfie i udało mi się to powtórzyć w Garmisch-Partenkirchen – powiedział niemiecki skoczek, który wygrał konkurs pierwszy ze wspomnianych konkursów, a w drugim z nich zajął trzecie miejsce.
Turniej Czterech Skoczni. Wellinger nie szukał wymówek
– Niestety nie byłem w stanie zrobić tego samego na skoczniach, na których w przeszłości szło mi lepiej – dodał, nawiązując do występów w Innsbrucku i Bischofshofen. W obu austriackich zawodach był piąty. Co ciekawe Ryoyu Kobayashi wygrał cały Turniej Czterech Skoczni, choć w żadnym konkursie nie zajął pierwszego miejsca. W każdym z nich zajął drugą pozycję.
Dlaczego zatem Andreas Wellinger nie sięgnął po tytuł? – To nie jest wymówka, ale w pierwszej próbie w Bischofshofen jechałem dużo wolniej niż zwykle. Niestety przyszło mi skakać w chwili, gdy wzmogły się opady śniegu i było go coraz więcej. Moje wrażenia z jazdy nie były pozytywne. Po prostu nie miałem tyle energii – opowiedział czterokrotny medalista olimpijski.
– Ryoyu Kobayashi radzi sobie na nartach niesamowicie dobrze. Pewnie i tak bym g nie zagiął, co mnie trochę denerwuje. Trzeba jednak przyznać bez zazdrości, że Ryoyu jest cholernie dobrym skoczkiem narciarskim i radzi sobie najlepiej – dodał 28-latek.