Tak blisko, a tak daleko. Aleksander Zniszczoł zmarnował świetną okazję
W niedzielnym konkursie indywidualnym udział wzięło zaledwie trzech reprezentantów Polski. To efekt bardzo nieudanych występów Pawła Wąska i Piotra Żyły w kwalifikacjach. Obaj uzbierali ledwo ponad 30 punktów, więc nie zmieścili się w gronie 50 zawodników, którzy wywalczyli możliwość zaprezentowania się w głównych zawodach.
Wspaniały skok Aleksandra Zniszczoła
W efekcie mogliśmy liczyć tylko na pozostałych podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. W pierwszej serii spośród nich najlepiej spisał się Aleksander Zniszczoł, co nie powinno nikogo zaskakiwać, biorąc pod uwagę jego występy w kilku ostatnich konkursach. Tym razem 29-latek również pokazał klasę. Polecał bowiem na 146. metr, za co dostał notę 131,5 i po swojej próbie objął prowadzenie i nie oddał go do końca pierwszej serii!
Nieco gorzej niż w kwalifikacjach zaprezentował się Kamil Stoch. Lider naszej kadry pofrunął na 128 metrów, ale otrzymał niskie oceny. W związku z tym otrzymał zaledwie 85,5 punktu. Tuż za nim uplasował się Dawid Kubacki z jeszcze gorszym wynikiem na poziomie 84,2, które dostał za skok na 130. metr. Mimo wszystko cała trójka awansowała do drugiej serii, choć tych dwóch Polaków zmieściło się do najlepszej 30 niemal na styk.
Polak zmarnował szansę
W efekcie nie musieliśmy długo czekać na kolejne występy biało-czerwonych w drugiej serii. Pogoda nie rozpieszczała sportowców, aczkolwiek akurat naszemu rodakowi udało się wystartować po chwili. Kubacki Poprawił się nieco, aczkolwiek nie był to duży progres. Mówimy wszak o skoku na 132,5 metra oraz łącznej nocie 185,3. Niedługo potem na belce pojawił się Stoch, ale nie poszło mu dobrze. 125,5 metra oraz łączna ocena 164,5 nie mogły go usatysfakcjonować.
W końcu do boju ruszył Aleksander Zniszczoł, który miał wielką okazję na to, by wygrać swój pierwszy konkurs Pucharu Świata w karierze. Aby to zrobić, musiał osiągnąć odległość 137,5 metra oraz nie zepsuć lądowania. Nie udało mu się ani jedno, ani drugie. Dotarł zaledwie na 130,5 metra, a potem potknął się na finiszu. W efekcie uzbierał zaledwie 218 „oczek” i spadł na ósmą pozycję. Zawody wygrał Andreas Wellinger.