Wysyłali ją do szpitala psychiatrycznego. Mocne wyznanie reprezentantki Polski
W ostatnich latach wielu sportowców z Białorusi stanęło przed bardzo trudnym wyborem – albo poprą reżim Aleksandra Łukaszenki, albo będą mieli duże problemy. To drugie wyjście zapewne wiązałoby się ze złamaniem kariery zawodniczej i daleko idącymi konsekwencjami w sferze (bez)prawnej. Kryscina Cimanouska postanowiła więc uciec ze swoje ojczyzny, a teraz opowiedziała, z czym musiała się mierzyć po tej decyzji.
Kryscina Cimanouska uciekła z Białorusi
Biegaczka wykorzystała moment, aby to zrobić w czasie, gdy odbywały się igrzyska olimpijskie w Tokio. Choć krajowe władze wysłały nawet specjalnych ludzi, którzy mieli dopilnować jej powrotu na Białoruś, ale zawodniczce udało się wybrnąć. Następnie trafiła do Polski, która stała się jej azylem, a także dostała możliwość kontynuowania swojej kariery w profesjonalny i bezpieczny sposób. Od dłuższego czasu podczas zawodów lekkoatletycznych 27-latka reprezentuje nasz kraj.
Mimo tego jednak przez dwa lata Białorusinka mogła startować jedynie na polskich imprezach, co było zdecydowanie poniżej jej ambicji oraz możliwości. Był to dla niej trudny okres w oczekiwaniu na pozwolenie na międzynarodowe występy. W rozmowie z serwisem „Weszło” Cimanouska zdradziła, że w tym czasie zmagała się z depresją, ponieważ nie potrafiła się z tym pogodzić. Często sama siebie pytała, po co trenuje, skoro nie będzie mogła pokazać się na zawodach. Wtedy zwróciła się o pomoc do psychologa, co okazało się bardzo dobrym posunięciem.
Oskarżenia i obelgi wobec biegaczki
Biegaczka opowiedziała też, iż dotyka ją to, z czym zmagają się jej bliscy po wyjeździe do Polski. Na przykład mama lekkoatletki, która pracuje w małej miejscowości, często musi wysłuchiwać inwektyw, które posyłają miejscowi pod adresem jej córki. Padają wtedy słowa o tym, że 27-latka jest „nienormalna” albo oskarżenia o różne haniebne czyny.
– Powiedziałam mamie, żeby nie zwracała uwagi na to, co mówią ludzie. Oni znają moją historię tylko z telewizji, a tam mówili, że powinnam trafić do szpitala psychiatrycznego. Dziwne, że wcześniej jako chora psychicznie pojechałam na igrzyska jako reprezentantka Białorusi. Najwyraźniej wtedy mnie nie przebadali – opowiedziała żartobliwie i z ironią.