Maja Włoszczowska szczerze o sytuacji powodziowej. „Walczymy o zachowanie miejsc pracy”
Południe Polski mierzy się z potężnym żywiołem. Intensywne deszcze sprawiły, że część miast zostało zalanych, a najtrudniejsza sytuacja jest w województwach dolnośląskim, opolskim i śląskim. W związku z tą sytuacją wiele osób zaangażowało się w pomoc.
Powódź w Polsce
Na przykład Jakub Błaszczykowski, który poinformował, że założona przez niego Fundacja Ludzki Gest przekaże ćwierć miliona złotych na pomoc w walce ze skutkami żywiołu na południu Polski.
„W związku z tragicznymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w ostatnich dniach w naszym kraju, Fundacja Ludzki Gest przekazuje wsparcie finansowe w postaci ćwierć miliona złotych (250 tys. zł) na pomoc w walce ze skutkami powodzi. Każdy kataklizm ma swoje tragiczne skutki, każdy najmniejszy gest ma wielką moc. Wspólnymi siłami możemy wesprzeć odbudowę i przywrócić nadzieję tym, którzy doświadczyli tak wielkich strat…” – napisał.
Maja Włoszczowska: Sytuacja jest dramatyczna
W tym trudnym czasie wiele osób straciło swoje majątki i mierzy się z wieloma problemami. Na ten temat wypowiedziała się Maja Włoszczowska, była kolarka górska, która związana jest z Zieloną Górą. Jej mama prowadzi firmę Quest, produkującą stroje sportowe.
– Sytuacja w Jeleniej Górze jest dramatyczna. Ludzie tracą domy i dobytek całego życia. Niestety mnie nie ma obecnie na miejscu, dojadę we wtorek i mam nadzieję, że będę mogła pomóc w sprzątaniu już po powodzi. Na miejscu cały czas jest moja najbliższa rodzina. Wcześniej zdarzały się małe podtopienia, ale do tej pory wystarczały worki z piaskiem. Niestety tym razem skala żywiołu jest niewyobrażalna – powiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet.
– Musieliśmy zamknąć sklep i szwalnię. Wszyscy pracownicy ratują teraz naszą fabrykę. Przestój w produkcji będzie gigantyczny, ale teraz kluczowe jest to, by uratować sprzęt. Rocznie produkujemy kilkaset tysięcy strojów sportowych. Mamy klientów w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. Zastój w produkcji to w tej chwili spory problem, ale zdecydowanie nie największy – dodała.
Maja Włoszczowska: Walczymy także o zachowanie miejsc pracy
Sportsmenka zrelacjonowała, że w hali produkcyjnej, gdzie znajdują się najważniejsze maszyny, woda sięga powyżej kolan. – Mamy 160 pracowników, którzy utrzymują się z pracy w naszej fabryce. Walczymy więc o uratowanie firmy, utrzymanie miejsc pracy i źródła utrzymania dla naszych pracowników. Na razie nie wiemy, o jakich dokładnie stratach mówimy – przyznaje Włoszczowska.
– Niepokój jest olbrzymi. Walczymy nie tylko o firmę, ale także o zachowanie miejsc pracy, dzięki którym żyje ponad setka rodzin. Obecnie każdy scenariusz jest prawdopodobny – opowiada Włoszczowska.