Tajemnicza nieobecność Roberta Lewandowskiego. Co się stało z Polakiem?
Kibice FC Barcelony mieli w ostatnich dniach powody do zaniepokojenia. Z jednej strony drużyna bardzo dobrze prezentowała się w rozgrywkach elitarnej Ligi Mistrzów. Z drugiej jednak, z ciężko wypracowanej przewagi w LaLiga nad Realem Madryt właściwie nic już nie pozostało. Katalończycy po wygranej w derbach z Espanyolem (3:1), zaliczyli serię trzech meczów bez zwycięstwa.
FC Barcelona rozbiła Mallorcę. Dlaczego zabrakło Roberta Lewandowskiego?
Katalończycy przegrali z Realem Sociedad (0:1), zremisowali z Celtą Vigo (2:2) i ponownie przegrali, tym razem z Las Palmas (1:2). Równo miesiąc po ostatniej wygranej w lidze (!) Barcelona zagrała wyjazdowy mecz z Mallorcą. Solidnym ligowcem, który ma w tym sezonie aspiracje nawet na walkę o czołową piątkę LaLiga.
I właśnie „piątkę” Katalończycy zaaplikowali swojemu przeciwnikowi, wygrywając na terenie rywala aż 5:1. To był popis w wykonaniu zespołu trenera Hansiego Flicka. Co ciekawe, na murawie nie pojawił się żaden z Polaków. O ile w przypadku Wojciecha Szczęsnego wydaje się, że sprawa jest „przegrana” i na swój debiut polski bramkarz poczeka do rozgrywek Pucharu Króla, o tyle zaskakująca była decyzja o posadzeniu na ławce Roberta Lewandowskiego. Co jak co, ale ofensywa bez Polaka, to raczej rzadki widok w przypadku Dumy Katalonii.
„Lewy” najwyraźniej otrzymał jednak planowany odpoczynek od szkoleniowca, który stara się zarządzać siłami mającego 36 lat napastnika. Drużyna bez swojego najlepszego strzelca poradziła sobie jednak bardzo dobrze, co może nieco martwić, w kontekście alternatywy, która zażegnała kryzys Barcy. Nie zakłada ona bowiem obecności ani Lewandowskiego, ani Szczęsnego na boisku. Smutna wizja biorąc pod uwagę polskiego kibica. Wydaje się jednak, że tajemnica nieobecności RL9 na boisku, to jednak w głównej mierze chęć zadbania o Polaka i trochę świeżej krwi, po ostatnim, wynikowym kryzysie.
Dzięki wygranej Barcelona po 16 meczach ma 37 punktów, będąc liderem tabeli. Na drugim miejscu niezmiennie jest Real Madryt. Królewscy mają 33 punkty, ale rozegranych tylko 14 meczów, więc zdystansowanie Barcy jest możliwe. Tylko oczko za Realem jest za to inny klub ze stolicy, Atletico. Drużyna prowadzona przez Diego Simeone po 15 rozegranych meczach ma 32 punkty.