T-Mobile Ekstraklasa: lider na kolanach! Legia gromi Śląsk we Wrocławiu

Dodano:
Janusz Gol pierwszą bramkę dla Legii zdobył już w 1 minucie (fot. PAP/Maciej Kulczyński)
Śląsk Wrocław przegrał na swoim stadionie z Legią Warszawa 0:4 (0:3). Spotkanie oglądało 35 tysięcy widzów.

Wrocławianie przystąpili do spotkania w najmocniejszym składzie. Trener Śląska Orest Lenczyk zaskoczył jednak ustawieniem, wystawiając na szpicy powracającego po zawieszeniu za kartki nominalnego pomocnika Waldemara Sobotę. Z kolei Legia przyjechała do Wrocławia bez Macieja Rybusa i Marcina Komorowskiego, którzy przeszli do Tereka Grozny, ale za  to z Hiszpanem Nacho Novo i powracającym po kontuzji Serbem Miroslavem Radovicem.

Początek meczu należał do gości, którzy już w 40 sekundzie meczu cieszyli się ze zdobycia bramki - po błędzie Dariusza Pietrasiaka w  sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Janusz Gol, który bez większych kłopotów pokonał Mariana Kelemena. Po stracie gola Śląsk rzucił się do ataku i w 11 minucie był bliski wyrównania, ale po uderzeniu Jarosława Fojuta piłkę z linii bramkowej wybił Rafał Wolski. Niewykorzystana sytuacja zemściła się już dwie minuty później. Po rzucie rożnym i błędzie Kelemena w sporym zamieszaniu drugą bramkę dla Legii zdobył Gol.

Wicemistrzowie Polski nie zrezygnowali z ataków, ale nie mieli pomysłu na wykończenie akcji, które najczęściej kończyły się stratą piłki. W 34 minucie musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę -  Pietrasiak sfaulował na 30 metrze wychodzącego na czystą pozycję Danijela Ljuboję i został ukarany czerwoną kartką. Rzut wolny Serb zamienił na bramkę znakomitym strzałem pod poprzeczkę. Legia jeszcze przed przerwą mogła zdobyć kolejne dwie bramki, ale  dobrych sytuacji nie wykorzystali debiutujący w polskiej lidze Novo i  Michał Kucharczyk.

Po zmianie stron tempo meczu znacznie spadło, a emocji nie było już aż tak wiele. Goście kontrolowali przebieg gry. Czwartą i jak się okazało ostatnią w tym meczu, bramkę podopieczni trenera Macieja Skorży zdobyli w 69 minucie. Po rzucie rożnym z prawej strony boiska najwyżej w polu karnym wyskoczył Inaki Astiz i głową pokonał bezradnego Kelemena.

Śląsk w dwóch wiosennych meczach, przed własną publicznością, wywalczył tylko punkt. Ciągle jest liderem, ale jego przewaga nad Legią stopniała do dwóch punktów.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...