Puchar Davisa: Polska prowadzi z Estonią 2:0
- Na początku było widać z mojej strony trochę nerwową grę. Było to spowodowane tym, że nie znałem mojego przeciwnika i trochę niepewnie zacząłem pojedynek. Ivanow zaczął bardzo mocno, było widać, że nie ma nic do stracenia. Z upływem czasu mecz poukładał się na szczęście po mojej myśli, udało mi się w pierwszym secie przełamać przeciwnika na 4:2. W kolejne fazie gry pomogłem sobie serwisem. Niezbyt mocnym, ale dość dobrym technicznie co powodowało, że przeciwnik od razu był pod presją. Uważam, że to przełamanie w pierwszym secie było kluczem do wygranej. Dzięki temu nabrałem pewności siebie i starałem się nie pozwolić przejmować przeciwnikowi inicjatywy. Cieszę się, że dzięki mojej wygranej udało się rozpocząć mecz od prowadzenia - powiedział po meczu Kubot.
Przez plecy nie czuje się najlepiej
Zawodnik z Estonii bardzo pewnie rozpoczął spotkanie. Dwa gemy grał z Kubotem na przewagi, a w dwóch prowadził nawet 40:0. Od stanu 2:2 w pierwszym secie Polak zaczął skutecznie grać przede wszystkim serwisem, z którym Estończyk nie mógł sobie poradzić. Ivanov w trzecim gemie trzeciego seta poprosił o przerwę na pomoc medyczną, po której jednak dokończył mecz.
- Nie jestem pewien, czy to poważny uraz, ale przez cały tydzień przygotowań do spotkania z Polską miałem problemy z plecami. Teraz nie czuję się najlepiej, więc mój niedzielny występ stoi pod znakiem zapytania - powiedział Ivanov.
"Teraz już wiem, jak oni grają"
- To było bardzo cenne doświadczenie, ponieważ nie grałem jeszcze z zawodnikami z pierwszej setki światowego rankingu. Teraz już wiem, jak ci tenisiści grają. Miałem kilka szans na przełamanie Łukasza w pierwszym secie, jednak jego doświadczenie wzięło górę. Serwis Łukasza w pierwszym i na początku drugiego seta nie był zbyt mocny, jednak później Polak wszedł w swój rytm i nie mogłem nic zrobić. W rezultacie to on przełamał mnie - mówił po meczu Ivanov.
W drugim pojedynku Jerzy Janowicz wygrał z najwyżej sklasyfikowanym w rankingu światowym spośród Estończyków Jurgenem Zoppem 7:6 (7-4), 7:6 (7-2), 3:6, 6:1. - Trochę pechowo z pomocą sędziego został mi zabrany w trzecim secie break, a przeciwnik dostał wtedy wiatr w żagle. Poczułem się niepewnie, bo wiedziałem, że każda kolejna piłka przy linii może być na moją niekorzyść. Jedno pechowe posunięcie sędziego i można stracić serwis. Na szczęście pozbierałem się w czwartym secie i cieszę się, że dałem radę także psychicznie - skomentował sytuację z trzeciego seta Janowicz.
Wiedział od pierwszej piłki
O wygranej w czwartym secie zadecydował początek, kiedy to Janowicz obronił break pointa i zaczął grać zdecydowanie agresywniej. Wykorzystał wówczas słabość przeciwnika i wygrał 6:1. - Od pierwszej piłki wiedziałem, że będzie to trudny mecz. Przeciwnik, to mój bardzo dobry kolega, często razem trenujemy. Wiedziałem, że bardzo dobrze serwuje, więc spodziewałem się tie breaka. W nim zachowałem na szczęście zimną krew i miałem bardzo dobre serwisy - podsumował mecz Janowicz.
- Był to ciężki pojedynek, graliśmy praktycznie punkt za punkt. Jerzy ekstremalnie dobrze serwował w tie breakach i to moim zdaniem zaważyło dziś na wyniku całego spotkania. Po trzecim, wygranym secie sądziłem, że zyskałem mentalnie drobną przewagę. Nie wykorzystałem jej jednak, a dodatkowo popełniłem dwa podwójne błędy serwisowe, co w tym meczu nie powinno się zdarzyć - powiedział po meczu Jurgen Zopp
To nie koniec emocji
Na sobotę, na godzinę 17.00 zaplanowano pojedynek ósmego debla świata - Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego z Jurgenem Zoppem, Maitem Kunnapem. W niedzielę odbędą się pojedynki singlowe, w których najpierw Kubot zmierzy się z Zoppem (początek o 13.00), a potem Janowicz z Ivanovem.
Jeśli Polacy pokonają Estonię, to w dniach 14-16 września zagrają w barażach z Białorusią lub Bośnią i Hercegowiną o awans do Grupy I Strefy Euroafrykańskiej, którą opuścili w ubiegłym sezonie po czterech latach występów na tym szczeblu.
zew, ja, PAP