Radwańska szuka kandydata na męża
Czwarta zawodniczka świata przyjechała na rozmowę z minister sportu Joanną Muchą, a także na konferencję prasową, która ściągnęła do restauracji "Champions" tłumy dziennikarzy. Znawcy tematu twierdzą, że takiej liczby przedstawicieli mediów na spotkaniu poświęconemu tenisowi jeszcze w Polsce nie było.
W ministerstwie Radwańska rozmawiała o planach wybudowania w jej rodzinnym Krakowie ośrodka tenisowego. "Pani Agnieszka jest osobą, która dzieli się sukcesem. Wychodzi z inicjatywami, które wiążą się z kształceniem młodych ludzi, z nową inwestycją, która mogłaby powstać w Krakowie. Ja rękami i nogami popieram tę inicjatywę" - zapewniła minister Mucha, nie zdradzając jednak szczegółów projektu.
Rakieta dla Muchy
Tenisistka wręczyła szefowej resortu rakietę, aby - jak zaznaczyła - zachęcić ją do gry. Minister Mucha odwzajemniła się bransoletką z ozdobami nawiązującymi do zbliżających się piłkarskich mistrzostw Europy.
O szczegóły krakowskiej inwestycji dopytywali dziennikarze. - To było pierwsze spotkanie, wstępne rozmowy. Chcemy zbudować w Krakowie hard-korty, z nawierzchnią, na której rozgrywana jest większość turniejów na świecie. Jest mały problem, ponieważ nie ma ziemi w centrum miasta - odpowiedziała Radwańska.
Tenisistka opowiadała o swojej wygranej nad Rosjanką Marią Szarapową w turnieju w Miami, o sztabie szkoleniowym, swoich najbliższych startach, igrzyskach olimpijskich, o prognozę, gdzie odniesie oczekiwane przez kibiców pierwsze zwycięstwo w imprezie wielkoszlemowej.
Proponuje mi pan coś?
Padły pytania osobiste: jak długo zamierza występować na kortach, w co inwestuje zarobione pieniądze i jakie ma plany matrymonialne. - Proponuje mi pan coś? - odpowiedziała rezolutnie zapytana o zamążpójście. - Jeżeli się znajdzie jakiś kandydat, to czemu nie - dodała.
"Isia" nie zamierza nic zmieniać w swoim sztabie szkoleniowym. W kraju będzie nadal trenować pod okiem swojego ojca Roberta Radwańskiego, a na turnieje zagraniczne będzie jeździć z Tomaszem Wiktorowskim. Dwumiesięczny epizod z chorwackim szkoleniowcem Borną Bikicem uważa za zamknięty. - Był na okresie próbnym, który się zakończył tak jak się zakończył - zaznaczyła.
Radwańska myśli już o igrzyskach olimpijskich w Londynie, gdzie chciałaby wystartować w singlu, w deblu, najlepiej z siostrą, która musi jeszcze "zrobić ranking", oraz w mikście. Kandydata do gry mieszanej Agnieszka jeszcze nie wybrała.
"Chcę wygrać Wimbledon"
Najlepsza polska tenisistka nie uchyliłaby się przed objęciem funkcji chorążego podczas uroczystości otwarcia igrzysk. - Takiej propozycji jeszcze nie dostałam, ale dla mnie byłby to zaszczyt. Igrzyska są co cztery lata. To nie jest tylko kolejny turniej. Będę robiła wszystko w tym kierunku, by był medal - zapewniła.
Przed igrzyskami, które rozpoczną się 27 lipca, Radwańska będzie miała napięty program startów. - Teraz mam trzytygodniową przerwę, która właśnie się kończy. Zaczynam grę w Stuttgarcie, a potem jest Madryt, Rzym, Bruksela i Paryż (Roland Garros). Na trawie zawsze gram dwa turnieje, z których jeden to Wimbledon. Jeśli chodzi o przerwę między Wimbledonem a igrzyskami, to jeszcze nie wiem, co będę robić - tłumaczy.
Wojciech Fibak zapytał Radwańską o to, gdzie spodziewa się odnieść pierwsze zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym. Radwańska wskazała na Wimbledon. - Mam sentyment do Wimbledonu. Wygrałam tam turniej juniorski w 2005 roku - odpowiedziała.
"Na waciki mi starczy"
Radwańska chce grać w tenisa tak długo, jak zdrowie pozwoli, ale nie aż tyle co Martina Navratilova, która zakończyła karierę mając 53 lata. - Zwykle trzydziestka to wiek, gdy tenisistki kończą grę - powiedziała 24-letnia zawodniczka.
Uprawianie tenisa sprawiło, że krakowianka stała się zamożną osobą. Na kortach zarobiła już ponad 8 milionów dolarów. Jak je inwestuje? - Mam kilka mieszkań w Krakowie, trochę ziemi. A na waciki też mi starczy - zakończyła żartem.mp, pap