Fyrstenberg i Matkowski spadają w rankingu. Są ósmą parą sezonu

Dodano:
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski (fot. RAFAL OLEKSIEWICZ/PRESSFOCUS/Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski spadli z szóstego na ósme miejsce w rankingu najlepszych par sezonu ATP "Doubles Race to London", który wyłoni uczestników kończącego z sezon turnieju masters w londyńskiej O2 Arena (5-12 listopada).
W ubiegłym tygodniu Fyrstenberg i Matkowski odpadli nieoczekiwanie w drugiej rundzie (w 1. mieli wolny los) turnieju ATP Masters 1000 na  kortach ziemnych w Monte Carlo (z pulą nagród 2 427 975 euro), gdzie byli rozstawieni z numerem czwartym. W tym wystartują w imprezie ATP Tour na tej samej nawierzchni w Barcelonie (pula nagród 1 627 500 euro).

W pierwszej rundzie, jako rozstawieni z czwórką, mają wolny los i  rozpoczną występ od razu od 1/8 finału. Ich rywalami będą Amerykanie Scott Lipsky i Rajeev Ram lub inny zawodnik z USA - Eric Butorac i  Brazylijczyk Bruno Soares.

Polacy mają w dorobku 1020 punktów zdobytych w siedmiu tegorocznych występach, tyle samo co sklasyfikowani tuż przed nimi Hiszpanie David Marrero i Fernando Verdasco - w czterech startach. Prowadzą triumfatorzy Australian Open Leander Paes z Indii i Czech Radek Stepanek - 3405 pkt. W indywidualnym rankingu deblistów ATP Fyrstenberg i Matkowski zajmują ex aequo jedenastą pozycję. Liderami, również ex aequo, są amerykańscy bracia bliźniacy Bob i Mike Bryanowie. 137. jest Łukasz Kubot, który odnotował spadek o 34 lokaty.

Kubot w tym tygodniu gra w turnieju ATP na kortach ziemnych w  Bukareszcie (z pulą nagród 398 tys. euro) w parze z Francuzem Jeremym Chardym. Ich pierwszymi rywalami będą Marcos Baghdatis z Cypru i  Brytyjczyk Ross Hutchins. 29-letni Polak osiągnął tam 1/8 finału w singlu, po  wygranej w pierwszej rundzie ze startującym z "dziką kartą" Rumunem Gabrielem Moraru 6:2, 6:3. Teraz poczeka na wyłonienie zwycięzcy wtorkowego pojedynku Niemca Tobiasa Kamke z innym rumuńskim posiadaczem specjalnej przepustki - Mariusem Copilem.

ja, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...