Boston Celtics postawili na grę zespołową. Pokonali Miami Heat 93:91
"Celtowie" rozpoczęli mecz z dużym animuszem. W drugiej części gry prowadzili już różnicą 18 punktów. Heat przetrwali napór i zaczęli mozolnie odrabiać straty. Do remisu doprowadzili na początku czwartej kwarty i dalej rywalizacja toczyła się kosz za kosz.
W dogrywce obie ekipy miały problemy ze skutecznością; oddały w niej tylko po jednym celnym rzucie z gry. Na niespełna dwie minuty przed jej zakończeniem za szósty faul parkiet musiał opuścić lider gości LeBron James i problemy w ataku Heat jeszcze się pogłębiły.
W ostatnich sekundach zwycięstwo drużynie z Miami mógł zapewnić Dwyane Wade, ale jego rzut za trzy punkty okazał się niecelny. - W dogrywce obrona funkcjonowała bardzo dobrze, ale mieliśmy też trochę szczęścia - przyznał Rondo. - Remis w rywalizacji nie wzbudza w nas niepokoju. Wiedzieliśmy, że Celtics to wymagający rywal. Chcieliśmy wygrać w Bostonie chociaż raz. Nie udało się, teraz wracamy do domu i walczymy dalej - powiedział James, który z 29 punktami był najskuteczniejszy w ekipie Heat. Piąte spotkanie odbędzie się 5 czerwca w Miami.
ja, PAP