Matkowski: wolałbym wygrać debel

Dodano:
Korty US Open (fot. PAP/EPA/JOHN G. MABANGLO)
Marcin Matkowski uważa, że finałem tegorocznego wielkoszlemowego US Open w mikście, w którym wystąpił z Czeszką Kvetą Peschke, zrehabilitował się za nieudany występ w deblu. W parze z Mariuszem Fyrstenbergiem odpadli już w 1. rundzie zmagań w Nowym Jorku.
Matkowski przyznaje, że Nowy Jork to jego ulubione pod względem sportowym miasto. - Jak na razie jedynie w US Open dotarłem do decydującego spotkania turnieju wielkoszlemowego i to dwa razy. Bardzo odpowiada mi panująca tam atmosfera oraz nawierzchnia, na której gramy – stwierdza.

Dla Matkowskiego debel był ważniejszy niż mikst. Żałuje, że odpadł już w pierwszej rundzie. - W tym roku był to dziwny turniej. Nie tylko my, ale także pary rozstawione z numerem pierwszym i szóstym przegrały z duetami, którym przyznano "dzikie karty". Mikst miał być okazją do rehabilitacji i myślę, że mi się udało – mówi.

W obu przegranych meczach Matkowski miał zwycięstwo w zasięgu ręki – w obu miał bowiem piłki meczowe. - Zwycięstwo było naprawdę blisko i szkoda, że się nie udało. Trzeba jednak podkreślić bardzo dobrą grę Rosjanki Jekateriny Makarowej i Brazylijczyka Bruno Soaresa – wspomina mikst. - W super tie-breaku przegrywaliśmy już 4-8, więc na plus trzeba zaliczyć to, że później zdołaliśmy jeszcze wyjść na prowadzenie – dodaje.

Matkowski przyznaje, że dobrze gra mu się z Peschke. - Umówiliśmy się już, że wystąpimy razem podczas Australian Open. Bardzo dobrze nam się gra razem, są efekty, więc dlaczego by nie kontynuować tej współpracy? – pyta.

jl, PAP
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...