Porażka Realu. Mourinho skarży się na sędziów, piłkarzy, terminarz...
Dodano:
Po przegranej Realu Madryt z Betisem sytuacja w lidze hiszpańskiej bardzo się skomplikowała. "Królewscy" mają już 11 punktów straty do prowadzącej w tabeli Barcelony. Trener Jose Mourinho podczas konferencji prasowej poskarżył się na terminarz, sędziego, własny klub oraz piłkarzy - podaje Wirtualna Polska.
- To oczywiste, że jeśli ktoś grał w środę, nie powinien grać w sobotę. Ale jak wiadomo są drużyny, które bardziej kontrolują układanie ligowego terminarza. My takiej kontroli nie mamy - stwierdził trener odnosząc się do Barcelony, która po meczu w Lidze Mistrzów mogła liczyć na pięć dni odpoczynku.
Mourinho zarzucił sędziemu dwa poważne błędy. - Gratuluję graczom Betisu, bo walczyli od pierwszej do ostatniej minuty z ogromnym poświęceniem i nie ma ich winy w nieprawidłowo anulowanej bramce Benzemy, ani niepodyktowaniu oczywistego karnego w ostatnich minutach. Betis grał lepiej niż Real. I chociaż pomogły im dwa błędy sędziego, to zasłużyli na wygraną i mój szacunek - mówił trener Realu.
- 34-letni Stepanek gra trzy mecze w trzy dni i umiera za swój kraj, myślałem więc, że 23-letnich mężczyzn będzie stać na to, by zagrać dwa mecze w cztery dni. W sporcie liczą się nie tylko nogi, ale głowa i serce. Musisz chcieć umierać za swój klub - przekonywał Mourinho.
ja, Wirtualna Polska
Mourinho zarzucił sędziemu dwa poważne błędy. - Gratuluję graczom Betisu, bo walczyli od pierwszej do ostatniej minuty z ogromnym poświęceniem i nie ma ich winy w nieprawidłowo anulowanej bramce Benzemy, ani niepodyktowaniu oczywistego karnego w ostatnich minutach. Betis grał lepiej niż Real. I chociaż pomogły im dwa błędy sędziego, to zasłużyli na wygraną i mój szacunek - mówił trener Realu.
- 34-letni Stepanek gra trzy mecze w trzy dni i umiera za swój kraj, myślałem więc, że 23-letnich mężczyzn będzie stać na to, by zagrać dwa mecze w cztery dni. W sporcie liczą się nie tylko nogi, ale głowa i serce. Musisz chcieć umierać za swój klub - przekonywał Mourinho.
ja, Wirtualna Polska