Manchester United - Real Madryt

Dodano:
Wayne Rooney i Cristiano Ronaldo (fot. Simon Stacpoole / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Real Madryt pokonał 2:1 Manchester United w spotkaniu rewanżowym 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wynik meczu otworzył w 48. minucie strzałem samobójczym Sergio Ramos. Później dwie bramki zdobyli jednak goście z Madrytu - Modrić w 66. minucie i Ronaldo w 69. minucie. Cieniem na spotkaniu kładzie się kontrowersyjna decyzja sędziego, który w 56. minucie spotkania usunął z boiska Naniego.
Gdyby wziąć pod uwagę tylko wynik pierwszego meczu, faworytem do awansu jest Manchester United. "Czerwone Diabły" zdołały wywieźć z Santiago Bernabeu bramkowy remis - rezultat niezwykle cenny w dwumeczach Ligi Mistrzów. Jeżeli spojrzeć na ogólną grę obu zespołów w tamtym spotkaniu - przewagę chyba jednak ma Real. Gdyby jednak zwrócić uwagę tylko na sytuacje bramkowe to znowu lepsze wrażenie po sobie zostawili w Madrycie podopieczni Sir Alexa Fergusona.

To jednak już za nami. Real był silny już w pierwszym spotkaniu z Manchesterem. Dzisiaj prawdopodobnie będzie jeszcze lepszy. Te osiem dni - dwa mecze pod rząd z FC Barceloną i rewanż w LM z United - miały być gwoździem do trumny Jose Mourinho. Portugalczyk znowu jednak nie zawiódł. Najpierw w Pucharze Króla upokorzył Blaugranę, by kilka dni później znowu ją pokonać - w rezerwowym składzie! "Królewscy" mieli przybyć do Anglii z osłabionym morale i wymęczeni. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Jest wręcz przeciwnie - mistrzowie Hiszpanii są na fali wznoszącej. Podwójne ogranie FC Barcelony pozwoliło im w końcu pozbyć się poczucia przebywania w cieniu giganta z Barcelony. O ile Dumę Katalonii można jeszcze tak nazywać.

Los Blancos - choć wypoczęci, choć przylecieli do Manchesteru w glorii i chwale - nie mogą być jednak pewni swego. Ronaldo po spotkaniu z FC Barceloną stwierdził, że jego zespół nauczył się grać przeciwko swojemu największemu rywalowi w Hiszpanii. Jednak ograć Barcelonę, a ograć Manchester United, to zupełnie dwie różne sprawy. Z Barceloną Real mógł stosować swoją ulubioną taktykę - grę z absolutnie zabójczej kontry. Tymczasem dzisiaj to właśnie mistrzowie Hiszpanii będą musieli prowadzić grę, co - jak już kilkakrotnie się przekonaliśmy w tym sezonie - często sprawia im kłopot.

W roli głównej wystąpi zapewne Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzelił bramkę wyrównującą dla Realu w pierwszym spotkaniu, dzięki której jego drużyna nie jest przed rewanżem w fatalnym położeniu. Dzisiaj wybiegnie na murawę Old Trafford - stadionu, na którym spędził sześć sezonów, jedynego stadionu w Anglii, na którym nie był regularnie wygwizdywany. Ronaldo jest profesjonalistą, być może największym pracoholikiem w dzisiejszym futbolu. Real Madryt był jego odwiecznym marzeniem i Portugalczyk będzie chciał ten mecz dzisiaj wygrać. Cristiano wie, że tylko poprowadzenie Realu do zwycięstwa w Lidze Mistrzów sprawi, że Lionel Messi nie sprzątnie mu kolejnej Złotej Piłki sprzed nosa. Z drugiej strony ten profesjonalista jest wrażliwym człowiekiem. O Fergusonie wypowiada się jak o swoim ojcu. W swoim pierwszym sezonie w Hiszpanii regularnie zawodził w meczach przeciwko FC Barcelonie. Czy i dzisiaj mu nie zadrży noga w decydującym momencie? Portugalczyk będzie mógł tego wieczoru pomóc zarówno swojej obecnej drużynie, jak i byłej.

Real Madryt przystąpi do spotkania bez większych problemów kadrowych. Zabraknie tylko kontuzjowanego Ikera Casillasa. Jego braku obawiali się wszyscy kibice madryckiej drużyny, ale jego zastępca, Diego Lopez, radzi sobie zaskakująco dobrze. Gorsza sytuacja jest w obozie gospodarzy, którym zabraknie Phila Jonesa. Tak, to prawda, że Ronaldo strzelił bramkę Manchesterowi w pierwszym meczu. Z drugiej strony Jones mimo wszystko skutecznie wyłączył go z gry - na tyle, na ile jest możliwe wyłączenie CR7 z wydarzeń na boisku. Jego strata będzie dla Fergusona odczuwalna aż nadto.

pr
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...