NA ŻYWO: Steaua Bukareszt - Legia Warszawa
Dodano:
Dwa mecze dzielą Legię Warszawa od awansu do piłkarskiego raju, w którym polskiej drużyny nie widzieliśmy od 17 lat. Na drodze legionistów do fazy grupowej Ligi Mistrzów stanął mistrz Rumunii Steaua Bukareszt. Czy stołecznej drużynie uda się pokonać tę przeszkodę? Początek relacji NA ŻYWO o godzinie 20:45.
Mistrz Rumunii jest zdecydowanym faworytem meczu z mistrzem Polski. Steaua w latach 2006-2009 trzykrotnie grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów - tymczasem Legii udało się to tylko raz (w sezonie 1995/1996). W ubiegłym sezonie drużyna z Bukaresztu w rozgrywkach Ligi Europejskiej była blisko wyeliminowania Chelsea, podczas gdy Legia jeszcze w sierpniu potknęła się w tych rozgrywkach na Rosenborgu Trondheim. Steaua ma też na swoim koncie tryumf w Pucharze Mistrzów (poprzedniku Ligi Mistrzów) - w sezonie 1985/1986 zdobyła to trofeum wygrywając konkurs rzutów karnych po bezbramkowym remisie z Barceloną.
To wszystko jednak historia - obecnie Steaua jest z całą pewnością słabszym zespołem niż ten z lat 80-tych, na tle Legii prezentuje się jednak okazale. Stołeczna drużyna teoretycznie ma kadrę pozwalającą myśleć o awansie do LM ale jak dotąd mistrz Polski prezentuje się dobrze przede wszystkim na papierze. O ile w lidze polskiej Legia nie ma problemów z wygrywaniem (chociaż zdążyła się już potknąć na słabiutkim Ruchu Chorzów), to w europejskich pucharach warszawiakom idzie jak po grudzie. Zwycięstwa z amatorami z walijskiego The New Saints nie były zbyt przekonujące, a Molde udało się wyeliminować głównie dzięki nieskuteczności norweskich zawodników w pierwszym spotkaniu. W eliminacjach LM w tym sezonie zawodziły w Legii wszystkie formacje i tylko bramkarz Dusan Kuciak stawał na wysokości zadania. Kuciak to jednak trochę za mało, by myśleć o wyeliminowaniu Steauy Bukareszt.
Legia ma poważny problem z obroną - sprowadzony latem Dossa Junior dobre interwencje przeplata z zupełnie nieudanymi. W pomocy zawodzi kreowany na playmakera Helio Pinto, formy z poprzedniego sezonu nie może złapać Jakub Kosecki, a Dominik Furman prezentuje czasem swój talent, ale częściej gra przeciętnie. Z kolei w ataku wciąż nie układa się współpraca między Markiem Saganowskim a Wladimerem Dwaliszwilim. W dodatku ze Steauą nie zagra chwalony za występy w rundzie wiosennej prawy obrońca Bartosz Bereszyński.
Nie oznacza to jednak, że Legia stoi na straconej pozycji. Zawodnicy nie grają już pod presją - przechodząc Molde zapewnili sobie bowiem grę w fazie grupowej LE co było planem minimum. Teraz więc mogą, ale nie muszą wygrywać. Inaczej jest ze Steauą - dla drużyny z Bukaresztu potknięcie się na drużynie z Warszawy będzie klęską. Być może więc grający na luzie legioniści wreszcie pokażą na co ich stać i po 17 latach będziemy emocjonowali się występami polskiej drużyny w najbardziej prestiżowych rozgrywkach świata?
To wszystko jednak historia - obecnie Steaua jest z całą pewnością słabszym zespołem niż ten z lat 80-tych, na tle Legii prezentuje się jednak okazale. Stołeczna drużyna teoretycznie ma kadrę pozwalającą myśleć o awansie do LM ale jak dotąd mistrz Polski prezentuje się dobrze przede wszystkim na papierze. O ile w lidze polskiej Legia nie ma problemów z wygrywaniem (chociaż zdążyła się już potknąć na słabiutkim Ruchu Chorzów), to w europejskich pucharach warszawiakom idzie jak po grudzie. Zwycięstwa z amatorami z walijskiego The New Saints nie były zbyt przekonujące, a Molde udało się wyeliminować głównie dzięki nieskuteczności norweskich zawodników w pierwszym spotkaniu. W eliminacjach LM w tym sezonie zawodziły w Legii wszystkie formacje i tylko bramkarz Dusan Kuciak stawał na wysokości zadania. Kuciak to jednak trochę za mało, by myśleć o wyeliminowaniu Steauy Bukareszt.
Legia ma poważny problem z obroną - sprowadzony latem Dossa Junior dobre interwencje przeplata z zupełnie nieudanymi. W pomocy zawodzi kreowany na playmakera Helio Pinto, formy z poprzedniego sezonu nie może złapać Jakub Kosecki, a Dominik Furman prezentuje czasem swój talent, ale częściej gra przeciętnie. Z kolei w ataku wciąż nie układa się współpraca między Markiem Saganowskim a Wladimerem Dwaliszwilim. W dodatku ze Steauą nie zagra chwalony za występy w rundzie wiosennej prawy obrońca Bartosz Bereszyński.
Nie oznacza to jednak, że Legia stoi na straconej pozycji. Zawodnicy nie grają już pod presją - przechodząc Molde zapewnili sobie bowiem grę w fazie grupowej LE co było planem minimum. Teraz więc mogą, ale nie muszą wygrywać. Inaczej jest ze Steauą - dla drużyny z Bukaresztu potknięcie się na drużynie z Warszawy będzie klęską. Być może więc grający na luzie legioniści wreszcie pokażą na co ich stać i po 17 latach będziemy emocjonowali się występami polskiej drużyny w najbardziej prestiżowych rozgrywkach świata?