Greń: Nie sprzedawałem żadnych biletów. To kłamstwo
Dodano:
- Nie popełniłem błędu, bo nie sprzedawałem żadnych biletów. To manipulacja i kłamstwo - mówił na antenie TVN24 Kazimierz Greń.
Wczoraj Kazimierz Greń został zawieszony w pełnieniu funkcji członka zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Władze PZPN podjęły decyzję po tym jak Greń sam złożył wniosek o swoje zawieszenie. Sprawa ma związek z zatrzymaniem Grenia przed meczem Irlandia-Polska. Działacz chce poczekać na rozstrzygnięcie w wydziale dyscypliny PZPN. Decyzja ma zapaść do końca kwietnia.
"Bilety miałem w kieszeni"
- To kłamstwo. Bilety miałem w kieszeni. Stałem na przeciwko sektora A. Nie popełniłem błędu, bo nie sprzedawałem żadnych biletów. Dwanaście biletów miałem w kieszeni, dwa z nich były dla moich znajomych. Pan sobie wyobraża żebym stał pod stadionem i sprzedawał bilety? - pytał Greń na antenie TVN24.
Z raportu irlandzkiej policji wynika, że Greń przyznał się do winy, dlatego sąd zamknął sprawę. Zawieszony działacz PZPN twierdzi, że został po prostu oczyszczony z zarzutów. Na łamach "Przeglądu Sportowego" opublikowano relację jednego z polskich kibiców, który twierdził, że kupił od Grenia przed stadionem cztery wejściówki za 500 zł. - Chciałbym żeby ten anonimowy pan Krzysztof udowodnił, że w ogóle dzwonił do mnie. Ja miałem wtedy trzy połączenia. Bilingów nie da się ukryć - stwierdził.
- Zawiesiłem działalność, chroniąc niektórych ludzi. Zobaczę jeszcze co zrobi zarząd PZPN. Wiele rzeczy powiem. Będę dowodzić, że pseudoświadkowie, pseudoargumenty są kłamliwe, a dlaczego? Wkrótce wszyscy się dowiemy - podsumował.
Noc w areszcie
Irlandzka gazeta "Irish Examiner" poinformowała, że Kazimierz Greń został zatrzymany przed meczem Irlandia-Polska z powodu sprzedaży biletów i spędził noc w areszcie. Greń w rozmowie z "Przeglądem Sportowym” tłumaczył, że noc rzeczywiście spędził w areszcie.
Wyjaśnienia Grenia
Komisja dyscyplinarna PZPN wszczęła w sprawie postępowanie dyscyplinarne. Greń wyjaśniał, że gdyby chciał handlować dla zysku, nie miałby ze sobą 12 wejściówek (tyle odnalazła przy nim policja – red.), ale „49, 100 czy nawet 200 biletów”. - To był najgorszy dzień w moim życiu - tłumaczył Greń.
sport.tvn24.pl
"Bilety miałem w kieszeni"
- To kłamstwo. Bilety miałem w kieszeni. Stałem na przeciwko sektora A. Nie popełniłem błędu, bo nie sprzedawałem żadnych biletów. Dwanaście biletów miałem w kieszeni, dwa z nich były dla moich znajomych. Pan sobie wyobraża żebym stał pod stadionem i sprzedawał bilety? - pytał Greń na antenie TVN24.
Z raportu irlandzkiej policji wynika, że Greń przyznał się do winy, dlatego sąd zamknął sprawę. Zawieszony działacz PZPN twierdzi, że został po prostu oczyszczony z zarzutów. Na łamach "Przeglądu Sportowego" opublikowano relację jednego z polskich kibiców, który twierdził, że kupił od Grenia przed stadionem cztery wejściówki za 500 zł. - Chciałbym żeby ten anonimowy pan Krzysztof udowodnił, że w ogóle dzwonił do mnie. Ja miałem wtedy trzy połączenia. Bilingów nie da się ukryć - stwierdził.
- Zawiesiłem działalność, chroniąc niektórych ludzi. Zobaczę jeszcze co zrobi zarząd PZPN. Wiele rzeczy powiem. Będę dowodzić, że pseudoświadkowie, pseudoargumenty są kłamliwe, a dlaczego? Wkrótce wszyscy się dowiemy - podsumował.
Noc w areszcie
Irlandzka gazeta "Irish Examiner" poinformowała, że Kazimierz Greń został zatrzymany przed meczem Irlandia-Polska z powodu sprzedaży biletów i spędził noc w areszcie. Greń w rozmowie z "Przeglądem Sportowym” tłumaczył, że noc rzeczywiście spędził w areszcie.
Wyjaśnienia Grenia
Komisja dyscyplinarna PZPN wszczęła w sprawie postępowanie dyscyplinarne. Greń wyjaśniał, że gdyby chciał handlować dla zysku, nie miałby ze sobą 12 wejściówek (tyle odnalazła przy nim policja – red.), ale „49, 100 czy nawet 200 biletów”. - To był najgorszy dzień w moim życiu - tłumaczył Greń.
sport.tvn24.pl