Polskie cheerleaderki kontra Szwedzi. Odpowiedź dziewczyn
Całe zamieszanie rozpoczął szwedzki zawodnik Tobias Karlsson, kapitan reprezentacji. Po meczu mistrzostw Europy ze Słowenią nazwał występy cheerleaderek z Gdyni "uprzedmiotowieniem kobiet". – Który mamy teraz rok?! Jest tyle innych wspaniałych rzeczy, które można robić w przerwach meczu. Zdążyłem już do tego przywyknąć, grając w Bundeslidze, ale dajcie spokój –
krytykował. Zawtórowały mu szwedzkie media, które wzywały: "Mężczyźni, wyjdźcie z jaskiń!"
"Cheerleading to sport"
– Naprawdę nie widzimy wielkiej różnicy w stopniu odsłaniania ciała kobiet trenujących takie dyscypliny, jak jazda figurowa na lodzie, gimnastyka artystyczna, taniec towarzyski, siatkówka plażowa czy pływanie. Przecież to też są sportsmenki, takie jak my, ale im nikt takich zarzutów nie stawia. Łączy nas to, że mamy skąpe stroje, ale trzeba pamiętać, że przede wszystkim są to stroje wygodne, które w naszym przypadku pozwalają na swobodne prezentowanie różnego typu ewolucji podczas występów – mówiła Aleksandra Wójcik.
– Cheerleading jest sportem, tak go traktujemy, dla wielu z nas jest on kontynuacją sportowych karier. Przecież w naszym zespole są olimpijki, mistrzynie świata w fitnessie, mistrzynie Polski... Dziewczyny, które osiągnęły sukces w sporcie i które cieszą się, że nadal mogą go uprawiać
– podkreślała.
Więcej zrozumienia
– Praca cheerleaderki to nie tylko zabawa, choć oczywiście sprawia nam to mnóstwo frajdy. Ale to również pięć treningów w tygodniu, wiele potu i wysiłku, mnóstwo wyrzeczeń oraz - co zdarza się przecież wszystkim sportowcom - urazów i kontuzji. Często bolesnych. Dlatego chciałybyśmy, aby każdy dobrze zrozumiał to, co robimy, jak się z tym czujemy, docenił naszą ciężką pracę i radość, którą sprawiają nam kolejne występy. Czujemy się sportowcami, czujemy się ważną częścią każdego widowiska, w którym bierzemy udział i wierzymy, że kibice doskonale to rozumieją – zakończyła cheerleaderka z Gdyni.
Sport.pl