Hiszpan spędził w Polsce ponad dwa lata. Jesienią 2009 roku objął Polonię Warszawa, skąd rok później trafił do Lecha. na początku pracy odniósł kilka małych sukcesów - pokonał Manchester City (3:1) w Lidze Europejskiej i awansował do 1/16 finału rozgrywek. Lechici odpadli po dwumeczu ze Sportingiem Braga, a potem szkoleniowcowi nie wiodło się najlepiej. Przegrał rzutami karnymi z Legią Warszawa w finale Pucharu Polski i zajął dopiero piąte miejsce w lidze.
Mimo to, Bakero dwukrotnie otrzymał votum zaufania od władz Kolejorza. Cierpliwość działaczy wyczerpała się na początku obecnej rundy wiosennej, kiedy to Lech przegrał dwa pojedynki. Hiszpana zwolniono przez telefon, godzinę po spotkaniu z Ruchem Chorzów (przegranym 0:3). Jak przyznał, do kraju wraca raczej z dobrymi wspomnieniami. - Kiedy przyjechałem do Polski, nie znałem żadnego polskiego zawodnika, a mimo to udało mi się utrzymać Polonię, która była na pozycji spadkowej. Lecha obejmowałem też w bardzo trudnej sytuacji, ale wówczas już wiedziałem co to za zespół i jakimi piłkarzami dysponuje. Objęcie Lecha to było dla mnie wyzwanie. Maksymalne oczekiwania, dobrzy zawodnicy i dużo adrenaliny - to jest to, co lubią trenerzy - opowiadał Bakero w Poznaniu podczas kameralnego spotkania z mediami.
Hiszpan szczegółowo przeanalizował pracę w Lechu. Tłumaczył swoje decyzje personalne i przyczyny niepowodzeń. - Do listopada wszyscy z przyjemnością oglądali grę Lecha. Potem przyszedł trudny okres, bez triumfu, bez zdobytej bramki. Mimo że z Lechią w Gdańsku i Legią u siebie zasługiwaliśmy na zwycięstwo, to jednak tych meczów nie wygraliśmy. Kilku kluczowych zawodników poważnie obniżyło loty, a my nie mieliśmy kim ich zastąpić - wyjaśnił. Dodał również, że podczas jego pracy w Poznaniu zmieniło się wiele rzeczy. Z zespołu odeszło 11 piłkarzy, a do drużyny zaczęli dołączać młodzi zawodnicy z mniejszym doświadczeniem. - Zmienił się też prezes, dyrektor sportowy, nawet kierownik drużyny. Ktoś pomyśli, że szukam wymówek, ale tak nie jest. Takie zmiany są jednak istotne - podkreślił.
Bakero wskazał również na główne grzechy polskiego futbolu. Jego zdaniem, jednym z nich jest niski poziom kultury sportowej. - Mam tu na myśli tak ważne rzeczy jak odżywianie, odpoczynek, sposób profesjonalnego podchodzenia do zawodu, który jest tak piękny, ale jednocześnie tak trudny. Tego trzeba uczyć się od dziecka, a tutaj zostało to zaniedbane. Inną rzeczą, która trzeba poprawić to wszechstronność zawodników - umiejętność grania w różnych systemach i płynnego przechodzenia z jednego na drugi. To ważne wyzwanie, które powinien postawić sobie polski futbol - zaznaczył.
Szkoleniowiec kilka najbliższych dni chce spędzić jeszcze w Polsce, a potem wraca do Barcelony. Zaprzeczył niektórym doniesieniom, że ma zostać trenerem jednej z młodzieżowych drużyn klubu z Katalonii. - Rozmawiałem z prezesem klubu i jesteśmy umówieni na spotkanie po moim powrocie. Nic więcej w tym temacie nie powiem. Czy kiedykolwiek wrócę do Polski? Niczego nie można wykluczyć. Gdyby pojawiła się jakaś ciekawa propozycja, na pewno rozważę - podsumował Bakero.
pap, ps