Ojciec Agnieszki Radwańskiej: to był jej najlepszy mecz w Nowym Jorku

Ojciec Agnieszki Radwańskiej: to był jej najlepszy mecz w Nowym Jorku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Agnieszka Radwańska (fot. EPA/JASON SZENES /PAP)
Agnieszka Radwańska, po wygranej z byłą liderką rankingu tenisistek Serbką Jeleną Jankovic 6:3, 7:5, osiągnęła 1/8 finału wielkoszlemowego US Open (pula nagród 25,526 mln dol.). Ojciec Robert Radwański uważa, że był to jej najlepszy mecz w Nowym Jorku.

Polska Agencja Prasowa: Amerykańska prasa dużo rozpisywała się ostatnio o powracającej do formy Jankovic. Miała namieszać w drabince US Open, a tu wygrana bez straty seta...

Robert Radwański: To chyba był najlepszy mecz Agnieszki w Nowym Jorku. Przynajmniej ja lepszego nie pamiętam w jej wykonaniu podczas US Open. Tym bardziej, że nie był to łatwy mecz. Jakby nie patrzeć grała przeciwko byłemu numerowi jeden na świecie i finalistce tego turnieju sprzed czterech lat. Oczywiście to nie jest ta sama Jankovic, co wtedy, gdy była liderką. Jednak to wciąż bardzo groźna zawodniczka i to było dzisiaj widać.

Ale widać było, że nawet po przegranych własnych serwisach Agnieszka była pewna siebie. Chyba można powiedzieć, że kontrolowała cały czas przebieg meczu?

W takich momentach Agnieszka nigdy nie pęka, no chyba, że ma gorszy dzień i gra naprawdę słabo. Jednak tak jak dzisiaj przy równej grze z obu stron i chwilami wręcz morderczych wymianach z linii końcowej, zawsze jest ryzyko, że rywalka może odwrócić losy meczu. Dlatego ważne, że udało się wygrać w dwóch setach, bez nerwów. Zwróćmy uwagę, że Isia popełniła 15 niewymuszonych błędów, co jak na nią to bardzo dużo. Nie można więc powiedzieć, że dziś grała swój najlepszy tenis. Taki gra, gdy w meczu zdarza jej się tylko pięć czy góra sześć zepsutych piłek.

Teraz o ćwierćfinał zagra z Włoszką Robertą Vinci, 20. na świecie. Biorąc pod uwagę dużo wyższy ranking i bilans pojedynków 4-0, to chyba jest faworytką?

Liczby, statystyki i rankingi to jedno, a to co się dzieje na korcie to zupełnie inna sprawa. Przed US Open Vinci grała bardzo dobrze i zwyciężyła w turnieju w Dallas, więc nie można się spodziewać łatwego meczu. Jest bardzo wszechstronną zawodniczką, ma urozmaicony tenis, bo gra nie tylko topspiny ale i slajsa. Dobrze biega i nie boi się chodzić do siatki.

Czyli należy oczekiwać raczej trzysetowego maratonu?

Niekoniecznie. Widzę dwa zdecydowanie różne scenariusze. Albo faktycznie będzie to bardzo ciężki, morderczy pojedynek o każdą piłkę, który rozstrzygnie się w wyrównanym trzecim secie. Albo będzie bardzo krótki, wręcz jednostronny, w zależności kto kogo zdominuje od pierwszych gemów. Wierzę, że stać na to Agnieszkę, tym bardziej, że musi przecież pomścić Urszulę za pierwsza rundę.

No właśnie, a co z Urszulą? Problemy z barkiem to już przeszłość?

Wylądowała już w Krakowie i czuje się już lepiej. Od poniedziałku zaczynamy ostro treningi, bo już w piątek leci do Uzbekistanu na turniej WTA. Szkoda trochę, że nie poszło jej w US Open, bo w Wielkim Szlemie jest dużo punktów do zdobycia, ale też trudno stawić opór świetnie grającej Vinci, gdy bark odmawia posłuszeństwa. Niestety zastrzyk przeciwbólowy jaki dostała od lekarza przed meczem był chyba źle zrobiony, bo nie zadziałał jak należy. Dopiero drugi, ale już po zejściu z kortu, przyniósł jej ulgę.

Przed rokiem w Taszkiencie była w półfinale, więc bronić tam będzie 130 punktów. W tym sezonie udało jej się wejść do czołowej pięćdziesiątki rankingu WTA, obecnie jest 43. Czego można się spodziewać dalej?

Jak zawieją dobre wiatry, to moim zdaniem ma realne szanse co najmniej zbliżyć się do czołowej dwudziestki. Może nawet do niej wskoczyć, ale musiałaby wygrać pewnie ze dwa większe turnieje, a to nie będzie łatwe. Myślę, że ją stać na duży awans na jesieni, bo gra w tej chwili naprawdę dobrze i co najważniejsze nabrała dużej pewności siebie na korcie. Pokonała już też dziewczyny z TOP10, więc wszystko idzie w jak najlepszym kierunku.

ja, PAP