Kapustka nie zagra niemal do końca sezonu. „Nie mogę się z tym pogodzić”
Bartosz Kapustka może mówić o dużym pechu. Wprawdzie pomocnik Legii Warszawa dał swojej drużynie prowadzenie w meczu z Florą Tallinn, ale tuż po strzeleniu bramki odniósł kontuzję. Były reprezentant Polski celebrując gola podskoczył z radości, a zaraz po wylądowaniu na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Kilka minut później na boisku zastąpił go Bartosz Slisz.
Mistrzowie Polski ostatecznie wygrali mecz II rundy eliminacji Ligi Mistrzów 2:1, jednak Czesław Michniewicz miał po spotkaniu powody do zmartwienia. Szybko okazało się, że Kapustka odniósł poważną kontuzję, co potwierdził komunikat z 23 lipca. „Bartosz Kapustka uszkodził więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Leczenie i przerwa zawodnika potrwa około 8-9 miesięcy” – czytamy w oświadczeniu.
Bartosz Kapustka: Nigdy nie zwątpię
Głos zabrał również sam zainteresowany. „W meczu z Florą nie mogłem sobie wymarzyć lepszego początku. Strzelony gol, cudowne uczucie. Radość, którą chciałem się podzielić z Kibicami" – przyznał. Jak dodał 24-latek, wychodzenie na boisko z obawą przed każdym wyskokiem nie miałoby sensu. „Przecież codzienny trening to niezliczona ilość upadków i setki »stykowych, groźnych sytuacji«. Ryzyko kontuzji jest zawsze, każdego dnia” – ocenił.
Piłkarz zdradził, że informacja o długiej przerwie od gry jest dla niego „ogromnym ciosem”. „Nie mogę się z tym pogodzić. Wiem jedno. Wiele razy upadłem. Tyle samo razy się podniosłem i wracałem mocniejszy. Czeka mnie długa droga. Piłka nożna to całe moje życie. Nigdy, ale to nigdy nie zwątpię, że wszystko, co najlepsze nadal jest przede mną. Wrócę” – zapowiedział.
Pod wpisem Kapustki pojawiło się wiele komentarzy wspierających zawodnika. „Wrócisz silniejszy. Trzymaj się” – napisał Krzysztof Piątek. „Jesteśmy z Tobą Kapi. Wrócisz silniejszy. Jesteś kozak” – zaznaczył Piotr Zieliński. Wyrazy wsparcia zostawili również Artur Boruc, Jan Bednarek, Rafał Gikiewicz, Tymoteusz Puchacz, Maciej Rybus oraz dziennikarz Mateusz Borek.