Tokio 2020. Zmarnowane nadzieje w meczu z Holandią. Polska przegrała po fatalnej dogrywce
Starcie Polaków z Holandią w koszykówce 3x3 było drugim, które rozegrali 26 lipca. Wcześniej nasza kadra zmierzyła się z Chinami i mimo prowadzenia kilkoma punktami po prostych błędach Michaela Hicksa ostatecznie przegrała.
Trudne warunki postawione przez Holendrów
W spotkaniu popołudniowym Biało-Czerwoni też mieli problemy. Holendrom dotychczas znakomicie szło w igrzyskach, nie bez powodu zajmują oni drugie miejsce w grupie na osiem lokat ogólnie. Polakom sprawiali kłopoty w różnych sferach. Na przykład grali agresywnie pod kątem fizycznym – sporo pracowali łokciami, co było z ich strony ryzykowne, ale skuteczne, bo wybijało polskich zawodników z rytmu.
Kluczowa okazała się jednak nieskuteczność naszych koszykarzy. Już na samym starcie meczu dwa razy z rzędu nie trafił Zamojski, przez co rywale odrobili do nas 3 punkty straty. Później można było mieć pretensję o tę samą kwestię do Hicksa. Holendrzy natomiast byli skuteczniejsi jeśli chodzi o rzuty z dystansu, dzięki czemu przez większą część spotkania utrzymywali wartościowy margines błędu.
Fatalna dogrywka
Mimo ze w samej końcówce starcia Polakom udało się doprowadzić do dogrywki, to już w niej zawiedli kompletnie. Rozpoczęła się ona od nieporozumienia między dwoma naszymi koszykarzami – jeden chciał zbić piłkę spod kosza i w ten sposób podać drugiemu, ale zamiast tego Holendrzy zarobili aut. Następnie po dwóch szybkich akcjach trafili do kosza i wygrali całe starcie 22:20.
Jutro, 27 lipca, Biało-Czerwoni rozegrają ostatni mecz grupowy z Belgią. Od jego wyniku będzie zależał ich dalszy udział w igrzyskach olimpijskich.